czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 34

Z racji Nowego Roku chciałabym życzyć Wam wszystkim spełnienia wszystkich marzeń i tego, by rok 2015 był lepszym, niż poprzedni rok. ( życzenia są co prawda napisane już 2 stycznia, ale tylko 15 min po północy :D )
Mam nadzieję, że mi wybaczycie moją długą nieobecność :)) Życzę miłego czytania i chcę powiedzieć jeszcze tylko tyle, że następny rozdział będzie już epilogiem. :((



Po tym, jak przyszedł do mnie Niall, spałam  już spokojnie.  Nie miałam już żadnych koszmarów, ani nie śniły mi się żadne podejrzane typy. Czułam, jak Niall mnie obejmuje i już wiedziałam, że nie będzie mi się chciało wychodzić z łóżka cały dzień. Kiedy otworzyłam powieki, zobaczyłam, jak wpatrują się we mnie śliczne, błękitne tęczówki. Ujrzałam piękny uśmiech i wiedziałam, że mogę się tak budzić każdego dnia.
- Dzień dobry śliczna – powiedział dalej się uśmiechając
- Dzień dobry piękny – odpowiedziałam mu tym samym – Długo się tak we mnie wpatrujesz?
- Odkąd się obudziłem.
- A długo już tak nie śpisz? – zapytałam lekko się rumieniąc
- Już jakiś czas. Sam nie wiem od kiedy.
- To może zamiast tego zejdziemy na dół i zrobimy śniadanie?
- Nigdy bym nie pomyślał, że odmówię jedzenia, ale na razie nie chcę. Wolę na Ciebie popatrzeć. – powiedział, na co ja zaczęłam się śmiać – Co Cię tak bawi? – zapytał z uśmiechem
- Ty. Chodź leniuszku, jeszcze się zdążysz na mnie napatrzeć.
- Ja Cię bawię?
-Tak. – odpowiedziałam ledwo powstrzymując śmiech
- W takim razie bardzo się cieszę, że jestem dla Ciebie zabawny – mówił coraz bardziej się przybliżając i lekko mnie łaskocząc
- Niall proszę nie …. Nawet się nie waż – zagroziłam mu palcem na co on uśmiechnął się chytrze i już nie mogłam nic zrobić, bo zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu i wierciłam się po całym łóżku. Udało mi się jednak chwycić poduszkę i walnęłam nią Nialla przez co na chwilę chłopak mnie puścił, a ja szybko mu uciekłam. Zbiegłam szybko do kuchni. Zaczęliśmy się ganiać wokół wyspy kuchennej, jednak wiedziałam, że prędzej, czy później blondyn mnie złapie. – Niall nie ….- prosiłam cały czas mu uciekając.
- A co ja z tego będę miał ?
- Nie wiem, co chcesz. Mogę ci zrobić śniadanie, tylko mnie nie łaskocz. Plis – robiłam słodkie oczka z nadzieją, że to pomoże
- Niech stracę. Skoro tak bardzo chcesz zrobić to śniadanie … -mówił z uśmiechem
- Haha, wiedziałam, że Cię tym przekonam.
- Jestem aż tak przewidywalny ?
- Jeśli chodzi o jedzenie to tak, a jeśli chodzi o coś innego to nigdy nie wiem, co zrobisz. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, na co on się zaśmiał  - to w takim razie co chcesz na śniadanie?
 - Sam nie wiem. Zdam się na ciebie. Mam nadzieję, że coś pysznego –pocałował mnie w policzek i poszedł do salonu, zostawiając mnie samą w kuchni.
Nie wiedziałam za bardzo, co mam zrobić, więc zabrałam się za robienie tostów. Szybko i smacznie. Na szczęście Niall miał chleb tostowy i nie musiałam iść do sklepu. Po 15 minutach śniadanie było już gotowe. Zrobiłam mojemu głodomorkowi tosty z konfiturką z owoców leśnych i kilka z serem i szynką.
- Niall – zawołałam, kiedy nalewałam soku do szklanek -  Śniadanie
Po 30 sekundach blondyn z uśmiechem na twarzy siedział już na krześle.
- No to smacznego. Co będziemy dziś robić ? – zapytał między kolejnymi kęsami
- Musze wrócić do domu.
- Czemu ?
- Nie było mnie tam od wczoraj. Muszę im wytłumaczyć, czemu nie było mnie na noc w domu. Poza tym muszę tam trochę pomieszkać, bo kiedy byliśmy razem, czasem czułam się tam jak w hotelu.
- To może wrócisz tam, wytłumaczysz im wszystko, posiedzisz z nimi i wrócisz do mnie? Chciałem zaprosić chłopaków i powiedzieć im, że do siebie wróciliśmy.
- No okej. Postaram się szybko wrócić. Tylko może nie mów im, że przyjdę. Zrobimy im niespodziankę. Chcę zobaczyć ich miny – powiedziałam z uśmiechem
- Ja też – zaśmiał się chłopak, a następnie dokończyliśmy nasze śniadanie
Zrobiłam tak, jak ustalaliśmy. Wróciłam do domu, wyjaśniłam czemu nie było mnie w domu omijając szczegół z niedoszłym gwałtem i że spałam u Nialla . Powiedziałam więc, że wyszliśmy z klubu późno i nie chciałam sama chodzić po nocy, dlatego poszłam do Pauli. Porozmawialiśmy troszkę, pośmialiśmy się, a następnie wyszykowałam się i wróciłam do Nialla. Po drodze wysłałam mu SMS-a z zapytaniem, czy chłopcy są już u niego. Odpisał, że są, lecz nie tylko chłopcy, ale i dziewczyny. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Zadzwoniłam więc do Nialla, że już jestem, a po chwili blondynek otworzył mi drzwi. Weszłam najciszej, jak potrafiłam, żeby żadnemu z chłopaków nie przyszło do głowy zobaczyć, kto przyszedł.
- No hej – przywitał mnie dając buziaka
- Hej piękny. To jak? Idziemy ?
 - No pewnie. Chcę zobaczyć ich miny. Nie mogę się tego doczekać.
- Ja też – zaśmiałam się
Weszliśmy do salonu, a oczy wszystkich skierowały się na nas i momentalnie zrobiło się cicho.
- Więc… - zaczął Niall- pewnie pamiętacie Justine. To moja dziewczyna – zaśmiał się chłopak
- No hej – uśmiechnęłam się szeroko
Tak, jak podejrzewaliśmy ich miny były nieziemskie i żałowałam, że nie robię w tej chwili zdjęcia. Patrzyli się na nas z otwartymi buziami i miałam wrażenie, że chcą coś powiedzieć, ale głos uwiązł im w gardle.
- Ale na serio, czy robicie sobie z nas jaja ? – zapytał Liam
- Na serio. Wróciliśmy do siebie – odpowiedziałam
- No nareszcie. Już myślałem, że osiwieję, a wy dalej będziecie się do siebie nie odzywać. – powiedział Louis
- No ja też się tego obawiałem – zaśmiał się Niall
- Gratuluję – powiedziała uśmiechnięta Paula, która jednocześnie przytuliła mnie i Nialla
- Dzięki – odpowiedzieliśmy razem
Wszyscy nam pogratulowali, a następnie usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po jakimś czasie jednak panowie postanowili przy piwku porozmawiać o jakimś meczu, a my w babskim gronie przy winku gadałyśmy o ciuchach i kosmetykach i trochę poplotkowałyśmy. Jak to kobiety. Potem wszyscy pograliśmy na konsoli i z racji tego, że mój chłopak zrobił się głodny, a nie chciało się nikomu robić nic do jedzenia, złożyliśmy się na pizzę. Poobijaliśmy się trochę, a potem wszyscy poszli do domu. Korzystając z wolnej chwili Niall postanowił mnie zabrać na spacer. Poszliśmy nad Tamizę i objęci staliśmy wpatrując się w otaczający nas krajobraz.
- Brakowało mi Ciebie – powiedział cicho Niall a ja odwróciłam się do niego, wpatrując się w jego piękne oczy- Strasznie za Tobą tęskniłem  szczerze mówiąc bałem się pomyśleć, co to by było, gdybyś mi nie wybaczyła.
-Ja też za Toba tęskniłam. Bardzo. I był kiedyś nawet taki moment, kiedy wszędzie Cię widziałam. Kiedy mijałam jakiegoś chłopaka, od razu widziałam Ciebie. Szczerze mówiąc, że jak tak dalej pójdzie to wyląduję w psychiatryku.
- Nie wylądowałabyś – zaśmiał się – Wyciągnąłbym Cię, albo też bym tam wylądował i miałabyś towarzystwo – uśmiechnął się – Ale skoro już tak szczerze rozmawiamy to powiedz mi. Czy kiedy wyleciałaś do Polski to zrobiłaś to dlatego, że stęskniłaś się za rodzicami i znajomymi, czy przeze mnie?
- Szczerze?
- Mhm…
- I jedno i drugie. Ale jeśli mam być szczera, to chyba bardziej to drugie. Strasznie cierpiałam po tym, jak zerwaliśmy. Byłeś wszędzie. W gazetach, telewizji, a ja nie mogłam już na to patrzeć, bo chciałam o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Myślałam, że mi się tam uda.
- I udało się?
- Jasne, że nie – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem – A dodatkowo spotkałam tam mojego byłego chłopaka, kiedy wyszłam na spotkanie ze znajomymi i poruszył Twój temat.
- A co powiedział ? – zapytał wyraźnie zainteresowany
- Że jesteś palantem– zaśmiałam się- ale dlatego, że się rozstaliśmy. I powiedział, że jeśli Cię kocham to powinnam o Ciebie walczyć.
- To na pewno powiedział Twój były chłopak?  Z reguły faceci myślą tylko o sobie i nie doradzają swojej byłej, żeby latała do innego.
- Przyjaźnimy się. I zanim zostaliśmy parą też byliśmy przyjaciółmi.
- Dobrze, że mieszka w Polsce – powiedział to w taki sposób, że nie mogłam się nie roześmiać – No co? – zapytał
- Nie nic. Czy Ty nie jesteś zazdrosny ?
- Hahahah. Ja?! Nigdy w życiu. To nie w moim stylu.
- Jasne jasne. Uważaj, bo Ci uwierzę. – zaśmiałam się i dałam mu buziaka
- Nie czepiaj się.
- Nie czepiam się. To słodkie – uśmiechnęłam się
- Nawet nie masz pojęcia jak ja Cię kocham – uśmiechnął się, a następnie złożył soczysty pocałunek na moich ustach
- Ja też cię kocham.
Kiedy w końcu przestaliśmy się obściskiwać nad rzeką, pospacerowaliśmy jeszcze trochę, a następnie blondynek odprowadził mnie do domu. Kiedy staliśmy przed budynkiem, ktoś wyszedł z domu i nas zauważył, przez co Niall załapał się jeszcze na kolację u moich wujków. Miałam wrażenie, że wszyscy są nim oczarowani, ale jakoś mnie to nie dziwi. Następnie zaprosiłam chłopaka do mnie do pokoju i kiedy weszliśmy do pomieszczenia, pierwszą rzeczą, która rzuciła mu się w oczy to moje zdjęcia z dzieciństwa. Zaczął śmiać się w niebogłosy, a ponieważ miał bardzo zaraźliwy śmiech to śmiałam się razem z nim.
- Ciekawe mistrzu jak Ty wyglądałeś, kiedy byłeś mały – powiedziałam, kiedy atak śmiechu Nialla nieco się uspokoił
-To oczywiste. Byłem najpiękniejszym dzieckiem na świecie.
- Chciałbyś – prychnęłam- to ja byłam najpiękniejszym dzieckiem na świecie.
- Nieprawda. To byłem ja.
- Nie bo ja.
- To może skończmy tą nierówną walkę i uznajmy, że ty byłaś najpiękniejszą dziewczynką na świecie, a ja byłem najprzystojniejszym chłopcem na świecie okej?
- Okej – odpowiedziałam z uśmiechem
- Słuchaj, a tak sobie myślę….może kiedyś pojechałabyś ze mną do moich rodziców ?
- Do Irlandii? – zapytałam zaskoczona
- Tak – odpowiedział poważny
- W sumie… bardzo chętnie. Z chęcią poznam Twoją rodzinę – odpowiedziałam z uśmiechem – To w takim razie Ty kiedyś musisz lecieć ze mną do Polski.
- Bardzo chętnie. Przy okazji może poznasz mnie z tym twoim byłym chłopkiem – przyjacielem
- Skoro tak bardzo chcesz, to chętnie Cię z nim zapoznam- zaśmiałam się

Wieczór z Niallem upłynął bardzo szybko i niestety musiał już wracać do domu. Pożegnaliśmy się, a ja opadłam na łóżko z wielkim uśmiechem na twarzy. Aż dziwnie, że mnie nie bolała od tego banana na twarzy. To był cudowny dzień. Wreszcie jestem szczęśliwa z Niallem i Holly już nas nie rozdzieli. 

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 33

Wrzuciłam telefon do torebki i marzyłam tylko o tym, by Niall pojawił się jak najszybciej obok mnie. W tamtej chwili zrozumiałam jak bardzo go potrzebuję, jak nikogo innego. Nie wiem, jak długo na niego czekałam. Chwile dłużyły się niemiłosiernie, a sekundy zamieniały się w godziny. Modliłam się, by Niall przyjechał jak najszybciej i żeby nikogo nie spotkać. W końcu po kilkunastu minutach, wydających się trwać całą wieczność, zobaczyłam w oddali światła, które coraz bardziej zbliżały się w moją stronę. Po chwili samochód zatrzymał się i zobaczyłam idącego w moją stronę blondyna.
- Justin, co się stało? – zapytał odgarniając mi włosy z twarzy
- Wszystko Ci powiem, ale zabierz mnie stąd. – odpowiedziałam cały czas czując pod powiekami łzy
- Dobrze, gdzie chcesz, żebym Cię zawiózł?
-Gdzieś, gdzie będę bezpieczna.
- Do domu? – zapytał, ale ja pokręciłam głową- Do Pauli?
- Paula jest w klubie. Może to głupio zabrzmi, ale możemy jechać do Ciebie.? Nie chcę tłumaczyć w domu, dlaczego jestem w takim stanie.  Chyba, że ktoś u Ciebie jest….
- Nie spokojnie – odpowiedział szybko- Jeśli chcesz, to zabieram Cię do siebie. Chodź – powiedział obejmując mnie i prowadząc do samochodu.
-Przepraszam, jeśli Ci w czymś przeszkodziłam – powiedziałam, siadając na siedzeniu pasażera
- W niczym mi nie przeszkodziłaś. Gdybym nie chciał Ci pomóc, to bym nie przyjechał – uśmiechnął się do mnie w ten swój zniewalający sposób
-Dziękuję – odpowiedziałam i wyciągnęłam telefon, aby zadzwonić do Pauli, żeby się nie martwiła. Powiedziałam, że źle się czuję i że wracam do domu, życzyłam miłej zabawy i rozłączyłam się, kiedy  tylko przestała mnie wypytywać, czy wszystko okej. Wrzuciłam telefon do torebki i oparłam głowę o chłodną szybę, starając się jakoś uspokoić.
Ulice Londynu były puste, ciche i spokojne. A akurat mi musiało zdarzyć się coś takiego? Czasami mam wrażenie, że ten mój wyjazd do Londynu był kompletnie bez sensu. Zostałabym w Polsce i może nic takiego by mi się nie przytrafiło. Ale wtedy nie poznałabym Nialla. Nawet po tej całej sytuacji z Holly, jestem ogromnie szczęśliwa, że go spotkałam. Tylko czy będziemy jeszcze razem?  Co jeśli on już mnie nie kocha i nie chce ze mną być? Nie wiem, co wtedy bym zrobiła. Wiem, że zachowywałam się głupio. On starał się mi wszystko wytłumaczyć, a ja uwierzyłam tej głupiej Holly. Niestety czasu już nie cofnę, a szkoda, bo może gdybym nie uwierzyła Holly, wszystko potoczyłoby się inaczej i nie siedziałabym roztrzęsiona po tym, jak jakiś obleśny pajac próbował się do mnie dobrać. W sumie cała droga upłynęła w przyjemnej ciszy. Niall wiedział, że jestem trochę roztrzęsiona i nie chciał chyba mnie  męczyć pytaniami, co się stało. Przynajmniej na razie.
- Na pewno nie będę przeszkadzać? – zapytałam, kiedy przyjechaliśmy już pod dom chłopaka
- Na pewno. Zawsze jesteś tu mile widziana. – uśmiechnął się
- Dzięki – odpowiedziałam tym samym
Kiedy weszłam do domu uderzył mnie  ten sam zapach, co zawsze. Pachniało Niallem. Gdy jednak udałam się do salonu uznałam, że nic się nie zmieniło od mojego ostatniego pobytu tam. Może z wyjątkiem tego zdjęcia, o które ja głupia zwróciłam mu uwagę, więc chyba  je schował.
- Siadaj – zachęcił mnie,na co ja usiadłam na kanapie – Napijesz się czegoś?
- Chętnie. Może herbatę. Chyba, że nie masz to soku.
- Okej. – odpowiedział idąc do kuchni, a ja oparłam głowę o oparcie kanapy, po raz kolejny odtwarzając w głowie dzisiejszy wieczór i myśląc o tym, co bym robiła teraz, gdybym nie uwierzyła Holly i jej głupim opowieściom. Albo co bym robiła, będąc teraz w Polsce? Mimo tego wszystkiego cieszę się, że tu przyleciałam.
- O czym tak myślisz? – zapytał blondynek, stawiając sok na stoliku
- O tym, co bym robiła gdybym tu nie przyleciała, albo gdybym nie uwierzyła w te bajki Holly.
- I wiesz co byś robiła?
- Nie, ale mimo wszystko cieszę się, że tu przyleciałam.
- Ja też – uśmiechnął się – Co miałaś na myśli mówiąc „gdybym nie uwierzyła w bajki Holly”
- Co  bym robiła, gdybym Ci uwierzyła. Byłam dziś u niej w szpitalu i wszystko mi wyjaśniła.
- W szpitalu? – zdziwił się
- Tak. Dziś zadzwonił do mnie ktoś ze szpitala, mówiąc, że Holly miała wypadek i chce się ze mną widzieć. Pojechałam tam, a ona wszystko mi wytłumaczyła. Powiedziała, że ta ciąża  była jedną wielką ściemą, że dosypała Ci czegoś do tego napoju, po tym jak do niej przyszedłeś, aby ją prosić, żeby dała mi spokój. Potem wymyśliła tą całą historię z ciążą, żeby nas rozdzielić. W sumie udało jej się.
- To prawda. Udało jej się. Nie rozumiem, jak można być takim podłym.
- Ja też nie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ciebie straciłam. – powiedziałam smutno, spuszczając głowę
- Hej- powiedział, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała- Nie straciłaś mnie. Jestem przy Tobie.
- Wiem. Cały czas przy mnie byłeś. Prosiłeś, żebym do Ciebie wróciła, a ja uparcie nie chciałam do Ciebie wrócić, bo wierzyłam Holly. – mówiłam, czując na policzkach łzy- Tyle razy mnie przepraszałeś, a ja nie chciałam Ci wierzyć.
- Ciiii – powiedział chyba starając się mnie uspokoić- Ale teraz już wiesz jak jest. Wiesz jaka jest prawda i wierzysz mi, że nigdy z nią nie spałem, a tym bardziej nie mam z nią żadnego dziecka. Wierzysz prawda? – zapytał
-Tak. Wierzę. Niall kocham Cię, ale nie zasługuję na Ciebie. Nie jestem odpowiednią dziewczyną dla Ciebie.
- Jak to? O czym Ty mówisz? – zapytał zdziwiony
- Od momentu tego cholernego pocałunku z Holly cały czas starałeś mi się wszystko wytłumaczyć. Co chwila zjawiałeś się blisko mnie, żeby móc mnie przeprosić. Nawet to, że byłeś zazdrosny o Nate’a powinno dać mi do myślenia. Zorganizowałeś ten koncert. A ja byłam na tyle głupia i zaślepiona, że nie wierzyłam Ci, a przecież skoro byliśmy razem powinnam porozmawiać z Tobą na spokojnie i to przede wszystkim Tobie powinnam wierzyć, a nie Holly, której nie lubiłam od początku i od początku wiedziałam, że jej pojawienie się, będzie wiązało się z samymi problemami. – mówiłam, nie dając Niallowi dojść do głosu- Naprawdę nie zasługuję na Ciebie –powiedziałam smutno- Powinieneś znaleźć dla siebie kogoś lepszego niż ja.
- Przestań tak mówić. Jesteś dla mnie najlepsza. Cała ta sytuacja z Holly utwierdziła mnie w przekonaniu, że jesteś tą dziewczyną, z którą chcę być do końca życia. Że jesteś dla mnie tą jedyną.
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale” – przerwał mi- Wiesz jak się przestraszyłem, kiedy do mnie zadzwoniłaś i poprosiłaś, żebym jak najszybciej przyjechał. Bałem się o Ciebie. – powiedział, patrząc mi w oczy – Powiesz mi co się stało ? – wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy, żeby zebrać się na odwagę i o wszystkim mu powiedzieć
- Byliśmy w klubie z Paulą i jeszcze kilkoma znajomymi. Nie miałam za bardzo ochoty na imprezę po tym, co powiedziała mi Holly, ale obiecałam im, więc musiałam pojechać. Nie chciałam za bardzo tańczyć, więc wypiłam jednego drinka, żeby móc to wszystko jakoś ogarnąć. W końcu wyszłam na zewnątrz, bo już nie chciało mi się tam siedzieć. W pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Potem przycisnął mnie do ściany i pocałował mnie – powiedziałam ciszej, bo czułam coraz większą gulę w gardle, a  pod powiekami coraz więcej łez- Zaczął się do mnie dobierać, ale na szczęście ktoś go ode mnie odciągnął, a ja uciekłam najszybciej jak mogłam. Potem zadzwoniłam do Ciebie, a potem już wiesz, co było dalej – powiedziałam i w tym momencie z moich oczu poleciał potok łez
- Ciii. Już spokojnie. Jestem tutaj – mówił, przyciągając mnie do siebie i pocierając dłonią moje plecy- Już jesteś bezpieczna. Spokojnie
- Dlaczego wszystko, co gówniane musi się przytrafiać właśnie mi ? – zapytałam szlochając – Najpierw straciłam Ciebie, a teraz to.
- Nie straciłaś mnie.
- Straciłam. Po tym wszystkim, co się stało i po tym, jak Ci nie wierzyłam dziwię się, że jesteś jeszcze dla mnie taki dobry.
- A dlaczego miałbym nie być? Kocham Cię i nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało. – powiedział, podnosząc mi brodę i zmuszając, bym na niego spojrzała.- Rozumiesz? Kocham Cię. I proszę Cię, nie mów więcej, że nie jesteś odpowiednią dziewczyną dla mnie, albo, że na mnie nie zasługujesz. Przez ten cały czas cholernie za Tobą tęskniłem i przez ani sekundę nie przestałem Cię kochać.
- Brakowało mi Ciebie. – powiedziałam jeszcze bardziej się w niego wtulając i siadając mu na kolanach i w tym momencie uświadomiłam sobie, jak bardzo za nim tęskniłam – Ja też Cię kocham – odpowiedziałam, na co on się uśmiechnął i zobaczyłam, jak bardzo wolno przybliża swoją twarz do mojej, jakby pytając mnie o zgodę. Z uśmiechem na twarzy pokiwałam głową, a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Chyba jeszcze nigdy nie całowaliśmy się z taką żarliwością. Jakby każde z nas chciało wyrazić w tym pocałunku swoją miłość i tęsknotę.
- Tęskniłem za Tobą – szepnął do moich ust, kiedy się od siebie oderwaliśmy
- A ja za Tobą– odpowiedziałam
- Chodź, pewnie jesteś zmęczona. Położę Cię spać.
- Okej dzięki – uśmiechnęłam się
Wstaliśmy z kanapy, a Niall cały czas trzymając mnie za rękę zaprowadził mnie do sypialni. Dał mi swoją koszulkę, a ja poszłam do łazienki się przebrać. Kiedy weszłam do pokoju Niall siedział na łóżku przyglądając mi się.
- Chcesz, żebym z Tobą spał?
- Nie obraź się, ale chciałabym sama. Ciągle myślę o tym, co stało się przed klubem.
- Dobrze. Ale pamiętaj, że ze mną jesteś bezpieczna i nic Ci nie grozi. Zrozumiano?  - zapytał w taki sposób, że nie mogłam się nie uśmiechnąć
- Tak. Rozumiem.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj, albo weź sama to, czego byś potrzebowała. W końcu trochę już znasz ten dom.
- Dobrze. Zapamiętam.
- A teraz zapraszam księżniczkę pod kołderkę – powiedział odsuwając pościel z łóżka, wskazując na nie ręką, na co ja posłusznie spełniłam jego polecenie. Otulił mnie kołdrą i lekko się nade mną pochylił.- Słodkich snów – pocałował mnie w czoło i wyprostował się
- Dzięki. Nawzajem. – przesłałam mu buziaka w powietrzu – Dobranoc
- Dobranoc – uśmiechnął się, a następnie wyszedł z sypialni

Idę pustym miastem. Jakby zamarło, bo na ulicy nie ma nikogo, oprócz mnie. Mam na sobie zwiewną spódniczkę i baletki. Nagle coś przykuwa moją uwagę i kieruję się do jakiejś ciemnej uliczki. Jestem coraz bliżej i bliżej, aż nagle ktoś mnie łapie w talii i odciąga w drugą stronę. Krzyczę, żeby mnie puścił, ale jakby tego nie słyszał. Ciągnie mnie i ciągnie, a ja nie mogę mu się wyrwać. W końcu przyciska mnie do ściany,  swoje usta do mojej szyi. Jedną ręką trzyma moje ręce, a drugą powoli podciąga moją spódnicę. Krzyczę, próbując prosić kogoś o pomoc, ale odpowiada mi tylko i wyłącznie echo. Nadal próbuję mu się wyrwać, ale znowu bezskutecznie. Jego obleśny uścisk wydaje się być stalowy, a ja z bezsilności zaczynam płakać. On podciąga coraz bardziej spódnicę, a jego natarczywe usta niebezpiecznie zbliżają się do moich. Ja tego już dłużej nie wytrzymam. Nie dam rady. Krzyczę, ale mam wrażenie, że w tym mieście jestem tylko ja i on i nikt mi nie pomoże……
Budzę się z krzykiem, cała zdyszana i lekko spocona. Boże ten sen był okropny. Zwijam się w kłębek i nie potrafiąc już tego kontrolować wylewam z siebie łzy. Kilka chwil później do sypialni wpada Niall.
- Justine, co się stało ? – zapytał chyba lekko zdenerwowany
- Śnił mi się ten typ, który dopadł mnie przed klubem. Znowu próbował to zrobić – powiedziałam cicho
- Pamiętasz, jak wygląda ten sukinsyn?
- Nie i nie chcę pamiętać. A czemu pytasz?
- Gdybym wiedział jak wygląda zrobiłbym wszystko, żeby obić mu mordę i żeby już nigdy nie zrobił tego żadnej dziewczynie.
- Chodź tutaj do mnie.  – poprosiłam, niezgrabnie wycierając nos i robiąc mu trochę miejsca na łóżku, ale dalej nie potrafiłam się uspokoić po tym koszmarze
- Nie płacz już – powiedział i rozłożył ramiona tak, żebym mogła się w niego wtulić- Proszę. Nie lubię, kiedy płaczesz. Mówiłem Ci, że ze mną jesteś  bezpieczna
- Wiem – odpowiedziałam cicho, wdychając jego cudowny zapach koszulki i czując jego napinające się mięśnie
- To nie myśl już o tym. Wiem, że to może nie być proste, bo nie przeszedłem przez to, co ty, ale spróbuj chociaż. Pomogę Ci.
- W czym ? – zaskoczona uniosłam głowę
- W tym, żeby o nim zapomnieć – odpowiedział lekko całując mnie w usta – A teraz zamknij oczy i pomyśl o czymś przyjemnym- mówił, czule głaszcząc moje włosy
- A zostaniesz ze mną?
- A chcesz ?
- Tak.
- W takim razie nigdzie się stąd nie wybieram – zaśmiał się – Dobranoc księżniczko
- Dobranoc

Tak jak poprosił Niall, myślałam o samych dobrych momentach. O tym, jak się poznaliśmy, o naszej pierwszej randce, ale też o wspólnie spędzonych chwilach z rodzicami i bratem. Z każdą chwilą chciało mi się spać coraz bardziej. Niall cały czas głaskał moje włosy, cicho nucąc coś pod nosem. Moje powieki były coraz cięższe, aż w końcu całkiem odpłynęłam do krainy snów…


*********************************************************************************
Hej wszystkim :)
Wiem, że zaniedbałam trochę tego bloga ale  zrobiłam wszystko, by dodać ten rozdział. Jest mi troszeczkę przykro, że pod dwoma ostatnimi postami nie zostawiłyście żadnego śladu, ale cóż nie zmuszę was do tego. Zbliżamy się do zakończenia bloga i nie chcę, żebyście pod sam koniec miały o mnie złe zdanie :)
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :D 

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 32

PROSZĘ KOMENTUJCIE !! :) Wtedy dodam rozdział :P ( taki mały szantażyk :D) 


Od momentu koncertu wszystko stało się dla mnie jakieś weselsze. Chyba nawet wiem dlaczego. Dwa dni po koncercie rozmawiałam z Niallem. Co prawda krótko, ale zawsze to coś. Nawet się nie kłóciliśmy.  Dziś natomiast z własnej i nieprzymuszonej woli postanowiłam się z Paulą i jeszcze kilkoma znajomymi z roku wybrać na jakąś imprezę z racji weekendu.  Nawet nastrój mam taki bardziej imprezowy. Do wyjścia miałam jeszcze kilka godzin, więc nigdzie się nie spiesząc, poszłam do łazienki wziąć relaksującą kąpiel. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką chwilę odpoczynku. Zawsze się coś działo i wszystko było na wariackich papierach. Po mniej więcej godzinie wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Następnie weszłam do mojego pokoju i otworzyłam szafę, aby coś wybrać. Jak zwykle nie  miałam co na siebie włożyć. Nie chcąc się za bardzo stroić postanowiłam, że założę czarną rozkloszowaną spódnicę, dżinsową koszulę na ramiączka, którą mogę zawiązać na dole, czarne baletki oraz biżuterię i lakier do paznokci w kolorze bluzki, a do tego czarną, małą torebeczkę. Stwierdziłam, że powinno to wyglądać dobrze na dyskotekę, nie wyglądając jednocześnie jak dziewczyna z pod latarni. Ubrałam się, nałożyłam lekki makijaż, a włosy po prostu wyprostowałam. Nie spieszyłam się z niczym, więc do wyjścia pozostało mi jakieś 30 minut. Poszperałam trochę w necie, aby zabić czymś czas. Przejrzałam Facebooka, Twittera i trochę portali plotkarskich, żeby zobaczyć, jakie głupoty tam wypisują. Wyłączyłam komputer i zeszłam na dół, by powiedzieć, że wychodzę. Założyłam płaszczyk i wyszłam w kierunku mieszkania Pauli. Kiedy do niej przyszłam była już trójka naszych znajomych. Posiedzieliśmy chwilę, a następnie zaczęliśmy się zbierać, aby pójść do samochodu James’a , ponieważ sam zaoferował, że może być naszym kierowcą. Nam było to nawet na rękę, bo nie musieliśmy się tłuc autobusami.
- To jak, gdzie lecimy ? – zapytałam
- Może Klub Calble ? – zapytała Kate – Wiecie gdzie to jest ?
- Tak, wiemy – powiedziałam, uśmiechając się do Pauli. Poznała tam chłopaków. Ja też. Z wyjątkiem Nialla, którego już znałam. 
- To jak? Jedziemy? – zapytał James
- No jasne – odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.
W momencie, kiedy mieliśmy wychodzić zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się numer, którego nie miałam zapisanego, co bardzo mnie zdziwiło.
- Halo – powiedziałam ostrożnie
- Dzień dobry z tej strony doktor Williams ze szpitala Świętego Tomasza. Czy rozmawiam z panią Justine?
- Tak to ja. – przez moją głowę przebiegało coraz więcej czarnych scenariuszy
- Dostałem ten numer od pani Holly Scally. Czy mogłaby pani przyjechać do szpitala?
- Coś się stało. ? – czego ta dziewczyna może ode mnie chcieć? Wystarczająco dużo namieszała, ale mimo tego, mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku.
- Pani Scally miała wypadek samochodowy i prosiła, aby do pani zadzwonić i prosić, żeby pani przyjechała.
- Dobrze. Postaram się być jak najszybciej.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia.
- Do widzenia. – zszokowana rozłączyłam się
- Co się stało? – zapytała szybko Paula
- Holly jest  w szpitalu. – powiedziałam ciągle zszokowana. Tylko już sama nie wiem czym. Tym, że miała wypadek, czy tym, że dzwonił do mnie ten lekarz.
- Ta wredna sucz? A co to Ciebie obchodzi ?
- Dała lekarzowi mój numer i prosił, żebym do niej  przyjechała. Przepraszam Was, ale ja muszę tam jechać i dowiedzieć się o co chodzi. Jedźcie beze mnie, a ja postaram się do Was dołączyć później.
- A w którym jest szpitalu ? – zapytał James
- W Świętego Tomasza.
- Okej. Zawieziemy Cię tam. Zbierajcie się. – powiedział chłopak
- Nie trzeba. Dam sobie radę.
- I będziesz się tłuc autobusami? Będzie szybciej.
- James ma rację – wtrąciła się Camille, piąta osoba, która miała jechać na imprezę – Dowiesz się o co chodzi i będziesz spokojniejsza.
- Okej. To w takim razie jedźmy już – powiedziałam, a 5 minut później wszyscy siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do szpitala. Ciągle zastanawiało mnie dlaczego Holly podała lekarzowi mój telefon. W ogóle skąd go miała? Nie podawałam go jej. Zresztą teraz to nieistotne. Chciałam po prostu już wiedzieć, o co chodzi. W końcu jednak dotarliśmy pod szpital. Czym prędzej wyskoczyłam z samochodu. James zdążył tylko krzyknąć za mną, że zaczekają na mnie. Ja odwróciłam się i kiwnęłam głową i znowu poszłam w kierunku szpitala. W recepcji zapytałam się o doktora Williamsa i zostałam skierowana na drugie piętro. Kiedy się tam znalazłam zapytałam pierwszą pielęgniarkę o doktora i skierowała mnie do gabinetu lekarskiego. Szybko znalazłam się obok odpowiednich drzwi i delikatnie zapukałam.
- Proszę – usłyszałam w odpowiedzi
- Dzień dobry  panie doktorze. Jestem Justine. Dzwonił Pan dzisiaj do mnie.
- Dzień dobry. Tak pamiętam. Przepraszam za to zamieszanie, ale Pani Scally bardzo prosiła, żebym do pani zadzwonił.
- Co się jej stało?
- Miała wypadek samochodowy. Niby nie jest aż tak bardzo groźnie, ale ma pęknięte żebro, złamaną rękę, a  oprócz tego kilka siniaków i zadrapań. Proszę za mną. Zaprowadzę panią do niej.
- Dobrze. Dziękuję – nie wiem czemu, ale czułam dziwne zdenerwowanie przed spotkaniem się z nią. Posłusznie szłam za lekarzem i już po chwili znalazłam się pod odpowiednimi drzwiami.
- Proszę wejść – powiedział otwierając dla mnie drzwi
- Dziękuję bardzo – uśmiechnęłam się
Weszłam do sali, w której Holly była sama. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami z gipsem na ręku. Kiedy usłyszała, że zamykam drzwi, od razu otworzyła oczy.
- Cześć Justine – uśmiechnęła się blado
- Cześć. Obudziłam cię ? – zapytałam
- Nie coś ty. Miałam tylko zamknięte oczy.
- Jak się czujesz? – sama się  sobie dziwiłam, że po tym, co zrobiła potrafię być jeszcze dla niej miła.
- Dobrze. Dziękuję, że przyszłaś. Myślałam, że tego nie zrobisz.
- Twój lekarz do mnie zadzwonił i powiedział, żebym przyjechała, bo o to prosisz. Byłam ciekawa, co się stało, że chciałaś mnie widzieć.
- Podczas tego wypadku przez kilka fatalnych sekund myślałam, że to już koniec. Że z tego nie wyjdę żywa. Całe życie mi przeleciało przed oczami. A kiedy leżysz w szpitalu masz jeszcze więcej czasu na  przemyślenia. Zrozumiałam, że muszę ci coś wyjaśnić.
- Co takiego? Bo nie bardzo rozumiem do czego zmierzasz…
- Chodzi o Ciebie i Nialla. Wiem, że przeze mnie i moją głupotę rozstaliście się. Chciałam cię za to przeprosić, bo to tylko moja wina. Myślałam, że jak tak postąpię, to   Niall wróci do mnie, ale szybko zorientowałam się, że on nie widzi świata poza Tobą. Dlatego wymyśliłam tą całą ciążę…
- Słucham? – przerwałam jej
- Nigdy nie byłam z nim w ciąży. Wrobiłam go w to.- powiedziała cicho
- Że co ?! – krzyknęłam – Kpisz sobie ze mnie?
- Nie. Mówię prawdę. Tego wieczora, kiedy Niall rzekomo ze mną spał, przyszedł do mnie, aby mnie poprosić,  żebym dała Ci spokój. Dosypałam mu wtedy ten środek nasenny do picia, a kiedy odpłynął zaciągnęłam go do sypialni, zdjęłam mu koszulkę i spodnie, a  potem mu wmówiłam, że jestem z nim w ciąży, myśląc, że wtedy do mnie wróci.
- Jesteś nienormalna!! – gdyby nie to, że to szpital już dawno bym się wydarła, ale ze względu na innych  pacjentów musiałam trzymać na wodzy zszargane nerwy, co w tej chwili było prawie niewykonalne.
- Przepraszam Cię Justine. Naprawdę jest mi przykro.
-  W dupie mam twoje przeprosiny. Gdyby nie to, że masz teraz gips na ręku i leżysz w szpitalu już dawno byś dostała ode mnie w tą swoją buźkę. Przez Ciebie i twoje chore gierki straciłam kogoś, na kim bardzo mi zależy.
- Przykro mi. Naprawdę.
- Nie wierzę, że ci przykro. Przez ostatnie kilkanaście tygodni stopniowo rozwalałaś nasz związek z Niallem, w ostateczności wmówiłaś wszystkim, że jesteś z nim w tej pieprzonej ciąży, a teraz masz czelność mówić, że ci przykro.
- Niall Cię kocha. Na pewno nie da Ci tak szybko o nim zapomnieć, bo będzie o Ciebie walczył.
- Nie mam ochoty dłużej na Ciebie patrzeć i marnować swój czas. – powiedziałam, po czym wyszłam z sali i kierując się jak najszybciej w stronę głównego wyjścia.
W głowie ciągle miałam słowa tej pindy, a pod powiekami czułam coraz bardziej zbliżające się łzy. Przed budynkiem stał  samochód James’a. Paula, widząc w jakim stanie jestem, szybko wyszła z auta, a ja widząc ją od razu się rozpłakałam.
- Co się stało? – zapytała przejętym głosem przytulając mnie. – Czemu płaczesz? – dodała, kiedy dalej nic nie powiedziałam, a słychać było jedynie mój szloch.
-O…Ona nie by…była z nim w ciąży – ciągle szlochałam
- Że co? Jak to ? – zapytała zdziwiona
- Wroo…wrobiła go w to. Ona nigdy nie była w ciąży – starałam się mówić spokojnie
- Suka – wysyczała Paula
- Wiem. A ja przez nią straciłam Nialla – płacz znów powrócił
- Nie straciłaś. Po ostatnim koncercie możesz być  pewna, że mu na Tobie zależy. Masz na to kilka tysięcy świadków. – powiedziała, na co ja tylko wzruszyłam ramionami i bardziej się do niej przytulając potrzebując w tej chwili przyjacielskiego ramienia. – Chcesz wracać do domu?
- Nie wiem. Chyba nie, bo  w domu za dużo bym o tym myślała. Może jedźmy już do tego klubu.
- Okej. Nie przejmuj się – powiedziała pocieszająco
- To nie będzie takie łatwe. – powiedziałam, po czym ruszyłyśmy w stronę samochodu

Po wmówieniu wszystkim, że ze mną wszystko w porządku i że nie ma się czym martwić pojechaliśmy do klubu. Kompletnie straciłam na to ochotę, ale to było lepsze rozwiązanie, niż siedzieć w domu. Chyba kompletnie bym zwariowała. Po pierwszym drinku wyszłam na parkiet, ale tylko na jeden taniec i dlatego, że Paula, Kate i Camile siłą mnie tam zaciągnęły. Gdy wróciłyśmy do stolika zobaczyłyśmy, że dołączyło  do nas kilku kolegów James’a , którzy są na tym samym roku, co my, tylko, że na innych kierunkach. Po wypiciu kolejnych dwóch drinków pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z klubu. Minęłam kolejkę ludzi do wejścia i ruszyłam w stronę domu. Dwie sekundy później poczułam jak ktoś pociągnął mnie za ramię i popycha mnie na ścianę budynku.
- Gdzie się tak spieszysz paniusiu? – zapytał jakiś chłopak. Prawdopodobnie był ode mnie straszy o jakieś dwa, może trzy lata, miał brązowe włosy i był o głowę wyższy ode mnie.
- Do domu – wysyczałam i próbowałam mu się wyrwać
- Nie tak szybko – powiedział kładąc ręce na mojej talii i stopniowo zjeżdżając nimi w dół.
- Puść mnie – powiedziałam głośniej, dalej próbując się wyrwać, ale on zdawał się tego nie słyszeć – Pomocy – krzyknęłam
- Cicho bądź – powiedział wkurzony i spoliczkował mnie, a następnie przycisnął swoje usta do moich. To było okropne. Po moich policzkach spłynęła już pojedyncza łza.
- Puść ją – ktoś krzyknął i na szczęście odciągnął tego bydlaka ode mnie, zanim zdążył posunąć się dalej.
- No proszę jaki rycerz –zaczął śmiać się tamten, na co dostał w szczękę i upadł na ziemię
- Wszystko okej? – zapytał mnie, a ja nie będąc w stanie nic powiedzieć tylko pokiwałam głową i czym prędzej stamtąd uciekłam. Zatrzymałam się na dobrze oświetlonej ulicy, by tym razem żaden debil mnie nie dopadł. Wyciągnęłam szybko telefon z torebki i zadzwoniłam pod dobrze znany mi numer.
- Justine? – zapytał zdziwiony
- Niall jesteś w domu ? – zapytałam ze łzami w oczach
- Tak, a coś się stało?
- Niall potrzebuję Ciebie. Przyjedź po mnie. Boję się, tylko ty możesz mi pomóc. Możesz po mnie przyjechać ?  - szlochałam
- Tak jasne. Tylko powiedz, gdzie jesteś – powiedział chyba lekko zdenerwowany
- Na Magdalen St.

- Dobrze, nie ruszaj się stamtąd zaraz po ciebie przyjadę – powiedział szybko i rozłączył się, a ja osunęłam się na ziemię, cicho szlochając i błagając w myślach, by Niall jak najszybciej po mnie przyjechał i żebym poczuła sięjuż bezpieczna.


*****************************************************************
Hejka :D 
Jak tam pierwszy tydzień w szkole ? Bo u mnie nawet nieźle. 
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :D
Do następnego razu :*

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 31

                                               ~* Paula*~
- Liam, co ja mam jej powiedzieć? Jeśli powiem, że chodzi o koncert to na 70% się nie zgodzi.
- To powiedz, że  chcesz jechać na zakupy.
- Do Glasgow? Oszalałeś? To oczywiste, że nie uwierzy.
- No to może… powiedz, że teraz nie będziemy się z Wami długo widzieć, bo lecimy niedługo na koncerty i w ogóle i  chcemy  się z Wami zobaczyć. Nie musisz wspominać o tym, że mamy jeszcze 2 koncerty, a potem kilka dni wolnego. Ten fragment możesz ominąć – zaśmiał się chłopak – Tylko dodaj, że Nialla nie będzie. Szybciej się zgodzi.
- Misiek jesteś genialny.
- Staram się. Po prostu chcę, żeby się już pogodzili, bo nie wiem, kto pierwszy się wykończy. My, próbując ich pogodzić, czy oni, ciągle się kłócąc.
- Też już bym chciała, żeby się pogodzili. Żeby było jak dawniej.
- Dlatego musisz przywieźć Justine.
- Wiem kochanie. Dobra ja kończę, bo Justine za chwilę przyjdzie.
-Okej. Trzymam kciuki. Kocham Cię. Pa.
- Ja Ciebie też. Pa.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Zaczerpnęłam  głęboki oddech i układałam w głowie sensowne argumenty, którymi mogłabym przekonać Justine, by poleciała ze mną do Glasgow. Usłyszałam dzwonek do drzwi  -to ona. Wzięłam kolejny głęboki oddech i ruszyłam w kierunku wejścia. Okej. Dam radę.
~*Justine*~
Od momentu, kiedy Paula otworzyła mi drzwi wydawała  się dziwnie  spięta.
- Na pewno dobrze się czujesz? – zapytałam po raz kolejny, ciągle nie będąc pewna, czy na serio dobrze się czuje.
- Tak, a czemu pytasz?
- Bo dziwnie się zachowujesz.
- Mam do Ciebie sprawę, a raczej prośbę.
- Trzeba było tak od razu  - powiedziałam uśmiechnięta, rozkładając się wygodnie na kanapie
- Dzwonił  Liam i zaprosił nas do Glasgow.
- Po co ? –zapytałam zaskoczona
- Bo chłopaki będą wyjeżdżać na kolejne koncerty i nie będą się z nami długo widzieć.
- A nie mogą się z nami spotkać w Londynie?
- Jak widać nie. Przysłali nawet bilety na samolot – dziewczyna pokazała mi  dwa bilety
- Okej. W końcu czego się dla nich nie robi. – zaśmiałam się
- To super, że się zgodziłaś- westchnęła Paula. Widać, że jej ulżyło
- A dlaczego miałabym się nie zgodzić?
- Myślałam, zresztą Liam też, że się nie zgodzisz ze względu na Nialla – dziewczyna przewróciła oczami
- Nie będę przecież przez to, co się stało między nami zrywać kontaktu z chłopakami. Uwielbiam ich i to by było głupie, gdybym przestała się do nich odzywać. Oni przecież nie mieli nic wspólnego z naszym zerwaniem. – westchnęłam, kończąc swój monolog
- Dzielna dziewczynka – zaśmiała się Paula, a ja dołączyłam do niej, po czym mnie przytuliła
- Staram się – uśmiechnęłam się, a następnie zaczęłam z przyjaciółką seans filmowy, który trwał do późnego wieczora. Obejrzałyśmy wszystkie trzy części Kac Vegas, więc trochę się pośmiałyśmy. Taki w sumie był zamiar tego wieczorku. Nie możemy chodzić smutne. W zasadzie to ja nie mogę, bo od momentu, kiedy Paula zaczęła chodzić z Liamem , chyba jeszcze nie widziałam jej smutnej. I dobrze. Niech chociaż ona będzie szczęśliwa.           
  Kiedy nasz seans się skończył, mimo, iż bardzo mi się nie chciało, musiałam podmieść się z kanapy i iść do domu. Przed wyjściem Paula zdążyła jeszcze co najmniej trzy razy przypomnieć mi, o której mamy samolot i żebym się nie spóźniła. Odpowiedziałam : „Dobrze” bardzo spokojnym tonem ( co nie było łatwe), pożegnałam się i wyszłam z mieszkania.
*~*
Kiedy wyszłyśmy z samolotu Pula była podekscytowana jak mała dziewczynka. Miałam dziwne przeczucie, że nie chodziło jej tylko o spotkanie z chłopakami. Jakby coś kombinowała, ale szybko odrzuciłam od siebie tę myśl. Po kilku minutach zobaczyłyśmy cztery uśmiechnięte twarze naszych kochanych chłopców. Od razu do nich podbiegłyśmy i rzuciłyśmy się im w ramiona.
- Czyli cieszycie się na nasz widok? – zapytał uśmiechnięty Zayn
- I chyba się stęskniły – dodał Harry
- No innej opcji być nie mogło – powiedział Louis, kiedy wypuścił mnie z objęć
- Liam, przywitałabym się z Tobą, ale Twoja dziewczyna tak się do Ciebie przykleiła, że nie mam takiej możliwości – zaśmiałam się
- Zawsze mogę przytulić was  obie jednocześnie- odpowiedział chłopak, przytulił mnie, a następnie chłopcy pomogli nam z bagażami i wyszliśmy z lotniska, opowiadając sobie nawzajem, co dzieje się w studenckim życiu Pauli i moim, a co dzieje się u chłopaków.Chłopcy kilka razy przebąkiwali o Niallu, ale żeby za długo o nim nie rozmawiać, ani nie myśleć, zmieniałam temat.
Jakieś dwie, może trzy godziny później dowiedziałam się, jaki jest „dodatkowy” cel naszej wizyty, o którym Paula mi niestety nie wspomniała. To koncert chłopaków.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że mamy iść na koncert chłopaków? – zapytałam lekko wkurzona tym, że ani słowem nie  wspomniała o tym w Londynie.
- Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę – powiedziała niewinnie
- Ale już kiedyś  byłyśmy na ich koncercie.
- Ten będzie inny.
- To na pewno. Wtedy słabo znałam Nialla i cieszyłam się na jego widok. Teraz niespecjalnie.
- Zaufaj mi – powiedziała spokojnie
- Co Wy kombinujecie? – zapytałam. Tylko nie wiem, czy chcę znać odpowiedź na to pytanie, chociaż jakaś część mnie podpowiada mi, o co może chodzić.
- Nic. Uspokój się i nie kombinuj. – zaśmiała się Paula i rzuciła we mnie poduszką widząc, że pogrążyłam się w myślach. – Będzie dobrze
- Mam nadzieję – uśmiechnęłam się i odrzuciłam poduszkę w jej stronę.

Kilka godzin później wchodziłam już z Paulą na obiekt koncertu. Ubrana w to, z włosami przerzuconymi na prawe ramię, przechodziłam obok setek rozradowanych dziewczyn. Szkoda, że ja nie mogę być w tej chwili taka zadowolona – pomyślałam. Z minuty na minutę denerwowałam się coraz bardziej. Nie zdziwił mnie jednak fakt, że mamy miejsca pod samą sceną, a chłopaków na wyciągnięcie ręki. Dosłownie. Wystarczy, że wyciągnę rękę mogłabym i ich dotknąć. Niedługo potem było już po suporcie i zaczęło się odliczanie do wyjścia na scenę chłopaków. No i stało się. Wyskoczyli na scenę i od razu poczułam energię, która od nich bije. Po kilku piosenkach głos zabrał Niall :
- Hej moje kochane. Dobrze się bawicie? – rozległ się głośny pisk – To dobrze -zaśmiał się – Dzisiejszy koncert jest dla mnie bardzo wyjątkowy. Być może nawet najważniejszy w życiu. Jest tu z nami ktoś, kogo bardzo bym chciał przeprosić. – i w tym momencie nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. – Strasznie cię przepraszam za to, co się stało. Jest mi strasznie przykro i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Tą piosenkę dedykuję specjalnie dla Ciebie.
Rozległy się pierwsze dźwięki piosenki. Niall usiadł obok Louisa, ale nadal patrzył się na mnie.
- Co to jest? Jakieś "Mamy Cię"? – zapytałam Pauli, czując, że zaraz mogę mieć łzy w oczach
- Gdybym od razu ci powiedziała o co chodzi nie wiem, czy byś się zgodziła. A teraz nie gadaj, tylko słuchaj. – powiedziała stanowczo, a ja wiedząc, że lepiej już nic nie dodawać odwróciłam się w kierunku sceny i Nialla wciąż się na mnie patrzącego i śpiewającego dalej z chłopakami.
If you’re pretending from the start like this, 
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart 
So we can start it all over again.
Kiedy piosenka dobiegła końca po moim policzku błąkała się już łza. Następna piosenka też przywoływała wiele wspomnień. Rozległy się pierwsze takty Little Things , a Niall zapytał bezgłośnie „Pamiętasz?” na co ja szybko skinęłam głową. Tego się nie da zapomnieć. Po tym, jak Niall uczył mnie grać tą piosenkę na gitarze, pierwszy raz się pocałowaliśmy. To wspomnienie spowodowało, że jeszcze więcej łez spływało po moich policzkach. Kiedy piosenka się skończyła próbowałam się jakoś uspokoić, jednak miałam wrażenie, że na próżno. Zbyt wiele wspomnień zostało przywróconych.
- Dobra dość tych smętów – krzyknął Louis, a niedługo po tym śpiewali What Makes You Beautiful .
Podczas koncertu Niall podarował mi jeszcze dwie piosenki : Half a Heart i You’re  still the one. To było naprawdę wspaniałe uczucie. Uświadomiłam sobie, że jemu chyba naprawdę na mnie zależy. Gdyby tak nie było, nie zrobiłby tego wszystkiego na własnym koncercie. Doszłam także do wniosku, że strasznie za nim tęsknię i bardzo mocno go kocham.
Po skończonym koncercie poszłyśmy za kulisy do chłopaków. Rozmawiali ze swoją ekipą i jak zwykle byli roześmiani. Jednak Liam nas zauważył i szybko znaleźli się obok nas. Widziałam,  że Niall trzyma się trochę z tyłu więc szybko do niego podeszłam.
- Hej. Ślicznie wyglądasz – powiedział Niall
- Hej. Dziękuję. – powiedziałam nieśmiało. – Ale nie tylko za to. Koncert był cudowny.
- Cieszę się – odpowiedział lekko się uśmiechając
- To wiele dla mnie znaczy. Naprawdę…… Chciałabym, żeby jeszcze kiedyś się między nami ułożyło.
 - Ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo. – i w tym momencie zadzwonił jego telefon – Tak?....Teraz??!! A nie może to chwilę poczekać?.... No dobrze już idziemy – powiedział zrezygnowany
- Przepraszam Cię, ale musimy iść – oznajmił smutno
- Nic nie szkodzi. Taka praca – powiedziałam ze smutnym uśmiechem- Kiedyś wrócimy do tej rozmowy
- Na pewno.
- Jeszcze raz dziękuję za to, co zrobiłeś.
 -Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podobało. – powiedział uśmiechając się uroczo – Chłopaki musimy już iść
- Teraz? – zapytali jednogłośnie
- Niestety tak.
- Jak mus to mus – powiedział Liam
- Wrócimy do tej rozmowy. Do zobaczenia. – powiedział po raz kolejny hipnotyzując mnie swoim wzrokiem
- Cześć.
- Do zobaczenia Justine.
- Pa chłopaki
- I jak tam rozmowa z Niallem? – zapytała Paula, kiedy tylko chłopaki zniknęli z naszego horyzontu
- Sama nie wiem. Ale chyba dobrze. Mamy jeszcze do tego wrócić, bo przerwał nam ten telefon.
- To chyba wszystko na dobrej drodze?
- Mam nadzieję, że tak.



*****************************************************************
Witam moje kochane <3 
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej, ale podczas burzy tak trzasnął piorun, że spalił mi  router i musiałam czekać tydzień na wymianę :/ grrr.....
Ale nieważne, mam nadzieję, że się Wam spodoba :D
Buźka i do następnego razu :*


czwartek, 24 lipca 2014

Przepraszam

Chciałam Was bardzo przeprosić, ale rozdział dodam dopiero za jakieś dwa tygodnie :c Trochę mi głupio, ale nie dam rady tego napisać szybciej, bo jutro wyjeżdżam, a wcześniej nie miałam czasu, bo zawsze w wakacje jestem zalatana i nie mam na nic czasu. Naprawdę jeszcze raz przepraszam <3<3
Buziaczki :****

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 30

KOMENTARZ = NOWY ROZDZIAŁ  


Od ostatniej rozmowy z Niallem staram się wieść względnie normalne życie i nie rozmyślać o nim 24 godziny na dobę. Skróciłam ten czas o połowę. Może jeszcze z miesiąc i będę myślała o nim tylko sporadycznie. Najdziwniejsze, a może najsmutniejsze jest to, że to jedyne rozstanie, które tak przeżywam. Po poprzednich rozstaniach byłam smutna przed tydzień, maksymalnie dwa. Ale teraz jest inaczej.  Od naszego rozstania minęło więcej, niż dwa tygodnie. O wiele więcej.
- O czym tak intensywnie myślisz? – z zamyślenia wyrwał mnie Nate
- O niczym – odpowiedziałam chcąc uniknąć tematu
- Jasne – powiedział z ironią
- Nie interesuj się,  bo Ci jeszcze tak zostanie.
- Księżniczka dziś nie w humorze - zaśmiał się, na co ja rzuciłam w niego pierwszą rzeczą, jaka wpadła mi w ręce
- Dobrze, że ty tryskasz optymizmem Książe – pokazałam mu język
- Przy tobie zawsze – cmoknął do mnie
- Nie podlizuj się.
- Hej, co tam? – zapytała uśmiechnięta Paula
- Hej. Nate mi się właśnie podlizuje, co nie za dobrze mu wychodzi – zaśmiałam się
- Mówię całą prawdę – powiedział
- A powiecie o co chodzi?
- Powiedziałem  właśnie Justine, że zawsze przy niej jestem uśmiechnięty, bo tak na mnie działa.
- Nate, przestań się podlizywać – powiedziała z uśmiechem Paula
- No to już człowiek nic szczerze nie może powiedzieć?
- Dobra Romeo nie obrażaj się – zaśmiała się dziewczyna
- Obrażam się na was – odpowiedział udając obrażonego, na co ja i Paula pokazałyśmy mu język
- Nieważne – powiedziała Paula- Justine, kiedy jedziemy na jakieś zakupy?
- No nie wiem, może w weekend?
- No dobra, a teraz lecę, bo zaraz spóźnię się na zajęcia.
- Okej pa – powiedziałam
- Pa – powiedział Nate
- Pa. Na razie Romeo – zwróciła się do niego dziewczyna
- A co do wolnego czasu. Co robisz dziś po szkole? – zapytał się Nate
- Jeszcze nie wiem, a co?
- Może pójdziemy na kawkę?
- W sumie czemu nie – mam nadzieję, że on nie traktuje tego jak randkę, bo dla mnie to tylko i wyłącznie przyjacielskie wyjście na kawę.

Wyjście na kawę nie było takim złym pomysłem i przez chwilę poczułam się jak dawniej. Cały czas się śmialiśmy i nie brakowało nam tematów do rozmów. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal nie wiem jak mam się zachować w stosunku do Nate’a. Już kilka razy dał mi jakieś sygnały i często Paula mi o tym mówi, że być może Nate coś do mnie czuje. A jeśli to faktycznie prawda? Nigdy z nim  nie będę. Z drugiej strony nie chcę też go zranić, bo jest to ostatnia rzecz, jakiej bym chciała.
- Rozmawiałaś ostatnio z Niallem? – chłopak zapytał niespodziewanie
 - Tak. A co?
- I jak się wam układa? Wracacie do siebie? – czyżby chciał wybadać teren?
- Trochę się pokłóciliśmy.
- O co?
- Teraz to nie ma znaczenia. Powiedziałam mu kilka niemiłych rzeczy i teraz tego żałuję – powiedziałam smutno. To była prawda. Naprawdę żałuję tego, co powiedziałam Niallowi, a wszystko, że czasem najpierw mówię, a dopiero potem myślę.
- Kochasz go?
- Słucham? – zapytałam zaskoczona, myślałam, że się przesłyszałam
- Pytam, czy go kochasz?
- Nate rozumiem, że się przyjaźnimy, ale nie odpowiem ci na to pytanie, sorki.
- Okej rozumiem. Mam nadzieję, że się na mnie nie obraziłaś za to pytanie. ?
- Nie coś ty.
- Kurcze.... muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za  to, co powiem i nasze kontakty się nie zmienią.
- No powiedz już, bo zaczynam się denerwować.
- Nie wiem, może zaczęłaś już coś podejrzewać, ale od pewnego czasu bardzo mi się podobasz. Wiem, że w Twoim życiu jest Niall i że ty nic do mnie nie czujesz. Rozumiem to. Po prostu musiałem ci to powiedzieć.
- Nate ja….-  szczerze mówiąc nie wiedziałam co powiedzieć. Podejrzewać to, a usłyszeć to zupełnie coś innego.
- Nie musisz nic mówić. Wystarczy, że się na mnie nie obrazisz po tym, czego się dowiedziałaś. – uśmiechnął się
- Nie obrażę się. Możesz być pewny. – odpowiedziałam tym samym
- Dziękuję i z góry przepraszam.
- Za co? – zapytałam nie do końca wiedząc o co mu chodziło
- Za to – powiedział i nim zdążyłam się zorientować przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował . Nie oddałam pocałunku, lecz jego usta przez kilka sekund spoczywały na moich. Szybko jednak to przerwałam.
- Przepraszam, ale musiałem to zrobić.
-  Nic nie musiałeś – przerwałam mu -  chyba muszę już iść.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba. Cześć. – powiedziałam i odeszłam od niego czym prędzej. Po kilkunastu metrach i kilku chwilach mijającego szoku, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Pauli.
- Hej. Co tam? – zapytała jak zwykle radośnie
- Paula musisz do mnie wpaść. Możesz być u mnie za pół godziny ?

- Ale jak to cię pocałował? – brunetka nie mogła ukryć swojego zdziwienia, chodząc przy tym cały czas po pokoju
- No normalnie. Mam ci to rozrysować?
- Jak na razie chyba nie, chociaż dalej nie mogę w to uwierzyć. W sensie nie w to, że cię pocałował. Tylko w to, że się odważył na to wszystko. Myślałam, że będzie to trzymał w sobie.
- Już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.  Może powinnam dać sobie spokój z Niallem i spróbować się w końcu ustatkować.
- Justine, kiedy ty  w końcu zaczniesz robić to, co chcesz, a nie to, co ci się wydaje, że powinnaś?
- Ale ty się mądra nagle zrobiłaś.
- Nie pyskuj. Kochasz Nialla? – jezu, to już druga osoba dziś. Czy ja mam na czole napisane, żeby mnie o to pytali?
- ….A jakie to ma znaczenie? – zapytałam  po  dłuższej chwili
- No czy się kogoś kocha, rzeczywiście nie ma. – odpowiedziała z ironią
- Posłuchaj nie mam na to wszystko siły. Muszę zapomnieć. Tak będzie najlepiej. Mam jakieś cholerne zwidy. W każdym kącie widzę Nialla.
- Czyli go kochasz – powiedziała wesoło
- Głupie słowo. Kocham. I co z tego?
- No co z tego. Może to jest właśnie twoja druga połowa. Nie może. Na pewno to jest twoja druga połowa.
- To chyba mamy pecha, bo chyba obie jesteśmy lewe.
- Jesteście dla siebie stworzeni. Widzę to. Nie tylko ja. Chłopaki też. Widać jak na siebie patrzycie, nawet po tym, co się stało. Wiem, że go  kochasz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. – oznajmiła pewnym siebie głosem dziewczyna, a ja już nic nie powiedziałam.

~*Niall*~
- Zayn proszę cię, pomóż mi. – powiedziałem bezsilnie siedząc z przyjacielem w salonie
-  Staram się coś wymyślić.
- Po tym, co mi powiedziała, nie mogę dać jej tak po prostu odejść. Wiem, że coś do mnie czuje – nie przestawałem gadać i wiem, że Zaynowi ciężko to było wytrzymać.
- Mam! – krzyknął nagle, a ja aż podskoczyłem
- Dobra mów. – powiedziałem ciekawy jego pomysłu
- Koncert.
- Co koncert? – zapytałem zdziwiony
-  Zaproś ją na koncert. Reszty nie będę ci mówił. Domyślisz się na pewno.
- Dobra chyba już wiem, o co ci chodzi. Dzięki stary. – poklepałem go po ramieniu
- Nie ma sprawy. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Myślisz, że ten koncert coś da?
- Mam taką nadzieję.
- Kurde chodzę za nią jak jakiś idiota, ale nic nie poradzę. Muszę coś z tym zrobić. Gdzie nie spojrzę tam widzę…
- Tam widzę….- powiedział chłopak widząc moje wahanie
- Justine.



*****************************************************************
Hejka <3 Jak początek wakacji?  :D
Starałam się jak mogłam, żeby ten rozdział dodany był jeszcze w czerwcu :p
Mam nadzieję, że będzie ok :))
Buźka :***
Miłego czytania :D

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 29

Hejooo <3 jak leci? Jak oceny na koniec roku? I jakieś plany na wakacje? :D
Ten rozdział jest trochę dłuższy, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu go nie przestaniecie czytać mojego bloga :P Miłego czytania :))) Buziaki :***



Trwaliśmy  w pocałunku już dłuższy czas, jednak musieliśmy przerwać go, aby złapać oddech.
- Nadal mnie kochasz – wyszeptał Niall
- Proszę cię przestań.
- Gdybyś mnie nie kochała, nie całowalibyśmy się tak, jak przed chwilą – i tu trafił w  mój czuły punkt. Wszystko, co powiedział, było prawdą, ale nie mogłam mu tego powiedzieć. On mnie zdradził. Poszedł do łóżka ze swoją byłą i będą mieli dziecko. Na samą myśl o tym w kącikach moich  oczu zaczęły tworzyć się łzy.
- Chyba lepiej już pójdę – powiedziałam starając się nie patrzeć w jego cudowne oczy, a on natychmiast ustał przed drzwiami.
- Nie idź.
- Proszę cię, wypuść mnie.
- Nie.
- Wypuść mnie, albo zacznę krzyczeć.
- Przy takim hałasie ciężko cię będzie usłyszeć, więc krzycz sobie ile chcesz. Do cholery tak ciężko ci zrozumieć, że naprawdę mi na tobie zależy – powiedział chwytając moją twarz w swoje dłonie i złożył na ustach moich ustach przeciągły pocałunek. Kiedy się od siebie oderwaliśmy , czym prędzej chwyciłam za klamkę i wyszłam z łazienki, zanim kolejny raz się pocałujemy. Miałam o nim zapomnieć, a nie całować się z nim i przypominać sobie, jak cudownie nam było razem. Szczerze mówiąc już mi się ode chciało tej imprezy. Nie wiem, czy będę miała siłę co chwilę widzieć Nialla. Nie mam już na to siły. Po cholerę tu przychodziłam? Nieważne. Już trochę za późno na takie rozmyślania. Podeszłam do naszej kochanej gromadki, chwilę z nimi porozmawiałam , ale po około 5 minutach rozmowy, powiedziałam, że muszę już się zbierać.
- Zostań jeszcze- poprosił Louis
- Chciałabym, ale jutro mam szkołę.
- Szkoła nie ucieknie – powiedział Zayn
- Obiecuję, że na następnej imprezie to odrobię.
- To pewnie będzie dopiero w Sylwestra – zaprotestował Liam
- Czyli już nie długo bo za 3 tygodnie. Obiecuję, że kiedy wy już będziecie spać, ja jeszcze będę się bawić -  powiedziałam z uśmiechem
- Obiecujesz? – zapytali
- Tak. Obiecuję. A teraz bawcie się dobrze. Do zobaczenia – przytuliłam każdego po kolei
- W Sylwestra będę Cię pilnował – zaśmiał się Harry
- Dobrze. Jeszcze  wam z Paulą pokażemy, jak  się bawią Polki – zaśmiałam się – Papa
- Pa – odpowiedzieli chórem, a ja poszłam po swój płaszcz i skierowałam się w stronę wyjścia
 - Już wychodzisz? – zapytał Niall, kiedy byłam już przy drzwiach. Nie ma co, ale mam „szczęście”
- Tak, jutro mam szkołę – odpowiedziałam – Cześć
- Cześć- odpowiedział, a ja wyszłam z domu i wzięłam głęboki oddech, który pomógł mi się nieco uspokoić i zebrać myśli po tym, co się stało i po tym, co powiedział Niall.

Po dzisiejszym wyglądzie Pauli stwierdzam, że wczoraj musieli nieźle się bawić. Zmordowana na całego.
- Dzieciaku ileś ty wczoraj wypiła? – zaśmiałam się
- Bardzo śmieszne. O Jezu nie dużo, kilka drinków.
- Ja też wypiłam kilka, ale nie wyglądam na tak zmordowaną jak ty. Do której się balowaliście?
- Chyba do 3 albo 4.
- I wszystko jasne. To co Ty tu robisz? Powinnaś odsypiać. Ja bym tak zrobiła na twoim miejscu.
- Wiem, że powinnam. W sumie to sama nie wiem, po co tu dziś jestem, bo na wykładach śpię, a i tak dzisiaj z zajęć nic nie wyniosę – potwierdziła ziewając
- Idź do domu – powiedziałam śmiejąc się – Zadzwonię po Liama
- Okej.
Chwyciłam za komórkę i wybrałam jego numer. Po trzech sygnałach odebrał. Chyba go obudziłam.
- Hej Justine – powiedział zaspany
- Hej Liam. Przepraszam, że cię obudziłam.
- Nic nie szkodzi. Co się stało?
- Paula jest dzisiaj nie do życia. Mógłbyś po nią przyjechać?
- Jasne. Nie ma problemu.
- Okej. Dzięki. Jeszcze raz przepraszam za pobudkę.
- Nic się nie stało. Zaraz po nią będę.
- Dzięki, pa.
- Papa.
Farciara z tej Pauli. Nie dość, że ma super chłopaka to jeszcze wyrwie się dzisiaj ze szkoły. Kurde. Zawsze mam pod górkę. Dobra, dość użalania. Reszta zajęć upłynęła całkiem przyjemnie, ale dość wolno. Na koniec jednak poszłam ze znajomymi do kawiarni. Nie siedziałam tam jednak za długo, bo dostałam telefon od mojej cioci, że mam gościa, ale uparcie nie chciała mi powiedzieć, kto to taki. Może rodzice? Może chcieli zrobić mi niespodziankę i dlatego nie zadzwonili do mnie, że przylatują? Przeprosiłam znajomych i czym prędzej ruszyłam do domu z myślą, że już niedługo zobaczę rodziców.
- Gdzie ten gość?- zapytałam już w progu
- Czeka u Ciebie w pokoju – odpowiedziała Iwona, rozbawiona moim pośpiechem
- Dzięki – krzyknęłam i jak błyskawica poleciałam do pokoju z pewnością, że dzieli mnie tylko chwila od zobaczenia moich rodziców. Omal się nie przewróciłam, kiedy zobaczyłam tam Nialla.
- Co ty tu robisz? –zapytałam bez owijania w bawełnę
- Tak, jak zawsze, przyszedłem porozmawiać. Tylko tym razem bądźmy szczerzy. Porozmawiaj ze mną jak dorosła kobieta, a nie rozkapryszona dziewczyna.
- Chcesz, żebym porozmawiała z tobą jak dorosła kobieta? Świetnie. W takim razie zaraz usłyszysz, co mam ci do powiedzenia.
- Dobrze słucham.
- Nie chcę się z tobą widywać.
- Dlaczego mnie ranisz?
- Mnie też skrzywdzono. I to nie raz. Pora o tym porozmawiać.
-Dobrze, ale postarajmy się nie sprawiać sobie bólu.
- Nie chcę Cię zranić. Powiem ci tylko to, co myślę. – westchnęłam – Wszystkie złe rzeczy, które zdarzyły się od mojego przylotu tutaj dzieją się przez ciebie.
- Jesteś niesprawiedliwa. Pozwól mi wyjaśnić.
- Wszystko się pieprzy rozumiesz? Posłuchaj, nie chcę przez ciebie cierpieć.
- Nie musisz. Pokochałem cię bardziej, niż mogłem to sobie wyobrazić.
- Pokochałeś? To chyba nie jest miłość.
- Jak możesz w to wątpić ? – zapytał, a w jego oczach widać było tylko ból i smutek
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cierpiałam. A wiesz dlaczego?
- Bo mnie kochasz- odpowiedział patrząc mi prosto w oczy- Cierpiałaś tak, jak ja, bo nie chcesz się pogodzić z tym, że pomimo tego, co się stało, nadal się kochamy.
- Cierpiałam, bo się rozstaliśmy i nie mogliśmy być razem.
-Przecież możemy być razem. Nie rezygnuj ze szczęścia, które może się stać naszym udziałem. Uszczęśliwię cię.
- Proszę Cię – powiedziałam lekceważąco -  Nie uszczęśliwisz.
- Dobrze. Wysłuchałem cię, a teraz Ty wysłuchaj mnie.
- Jeszcze nie skończyłam, nie przerywaj mi.
- Dobrze, mów, co Ci leży na sercu – powiedział zrezygnowany
- Jakim prawem mówisz o szczęściu i miłości? Przez Ciebie w pewnym momencie byłam skłonna zrezygnować z moich marzeń. Byłam w stanie spakować walizki i wrócić do Polski pierwszym samolotem. Mówisz, że mnie  kochasz, a zobacz jak to się wszystko potoczyło. Czemu miałabym pragnąć miłości, przez którą wylałam morze łez – poczułam, że mój głos się załamał i jestem bliska rozpłakania się
- No tak. To ja jestem sprawcą wszystkich Twoich nieszczęść. Nie zaprzeczę, bo uznasz to za bezczelność, ale prawdą jest, że po tym, co się stało, robię wszystko, żeby Cię odzyskać i żebyśmy znowu byli razem. Justine kocham Cię. To, co się teraz dzieje powinno tylko wzmocnić nasz związek.
- Związek?! – zapytałam zaskoczona- O jakim związku ty mówisz? Nasz związek szlag trafił. Podczas, kiedy ja płakałam po naszym zerwaniu, Ty w najlepsze bawiłeś się z Holly, czego efekt zobaczymy za kilka miesięcy. Zapomniałeś o tym? Czy to o ten związek Ci chodzi?
- To kłamstwo – powiedział lekko podniesionym tonem
- Niby dlaczego? – zrobiłam to samo, chociaż nie chciałam
- Holly zaplanowała to, żeby nas rozdzielić, co z resztą jej się udało. Mówiłem Ci. Dosypała mi czegoś, bo od momentu, kiedy wypiłem sok nic nie pamiętam.
- Dlaczego uparcie twierdzisz, że ci czegoś dosypała?
- Przysięgam Ci, że nigdy  jej nie uwodziłem. Nie kocham jej. Nic do niej nie czuję. Przysięgam Ci, ona mnie nie interesuje. Uwierz mi. – powiedział, na co ja przewróciłam oczami.
- Okej, przysięgasz, że jej nie kochasz. A możesz przysiąc, że do niczego między wami nie doszło. Że nigdy z nią nie spałeś? – łzy do moich  oczu cisnęły się jeszcze bardziej
- Powiedziałem Ci wszystko. Poszedłem do niej , bo wiedziałem, że chce nas ze sobą skłócić i chciałem, żeby dała sobie spokój, bo nigdy z nią nie będę. Gdybym był przytomny do niczego by nie doszło. To oczywiste. A nie będę przysięgał tylko po to, żeby Cię zadowolić. Dość mam tego, że traktujesz mnie jak kłamcę.
- A ja mam dość całej tej sytuacji z Holly. Nie chcę już cierpieć i zastanawiać się, czy rzeczywiście z nią spałeś czy nie, a jeśli tak, to jak to będzie widzieć Was oboje idących na spacer z małym dzieckiem.
- Mówię prawdę.
- Tak, jak zawsze – coraz bardziej nie panowałam nad emocjami
- Dlaczego mi nie wierzysz? Nie mógłbym Cię okłamać. Nic do Holly nie czuję.
- Jeśli okaże się, że to dziecko jest Twoje, choćbym nie wiem jak Cię  kochała, już nigdy ci nie zaufam.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałaś? Choćbym Cię nie wiem jak kochała. Czyli mnie kochasz. Proszę powiedz, że tak, a zrobię wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi. – powiedział, trzymając moją twarz w swoich dłoniach
- Puść mnie – powiedziałam cicho
- Proszę powiedz, że mnie kochasz.
- Ucisz się – powiedziałam bezsilnie ze łzami w oczach
- Nie chcesz się przyznać do prawdy?
- To nie tak. Po prostu źle się czuję z tym, że osoba, w której byłam zabójczo zakochana, zapatrzona w nią i wiązałam z nią czasami nawet bardzo poważne plany na przyszłość, że ta osoba odebrała mi tę nadzieję. Z chwilą, kiedy wylądowaliście w łóżku odebrałeś mi tę nadzieję. A tego Ci nie wybaczę rozumiesz? – zapytałam go, na co on lekko pokiwał głową – Tego rozczarowania ci nie wybaczę – po moich policzkach łzy spływały już strumieniami
- Rozumiesz, że niszczysz naszą przyszłość. Nie patrz na mnie w ten sposób. Po tym, co się stało wczoraj wiem, że mnie kochasz, tylko nie chcesz się do tego przyznać i dlatego tak mówisz.
- Proszę Cię idź już.
- Przypomnij sobie wszystkie szczęśliwe chwile, które razem spędziliśmy. Paryż, Londyn.
- Nie Niall proszę Cię. Idź już. – powiedziałam ledwo słyszalnym głosem, uparcie wycierając łzy. – Teraz już chyba nie jest ważne, czy cię kocham czy nie. Idź proszę.
- Ale…
-Proszę cię
- Dobrze. Pamiętaj tylko o tym, że po dzisiejszej rozmowie i wczorajszym dniu nie zrezygnuję z Ciebie tak łatwo. Cześć – powiedział na koniec i wyszedł z mojego pokoju, a ja już kompletnie nie kontrolowałam swoich  łez.