poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 28

Trochę mi przykro, że pod poprzednim rozdziałem jest tylko jeden komentarz :C
Mam nadzieję, że ten spodoba wam się bardziej i będzie ich więcej. Miłego czytania. :***  <3



***
- Hej Justine co robisz? – zapytał uradowany Louis
- Jestem na uczelni, a coś się stało?
- Nie nic. Organizuje imprezę i chciałbym, żebyś na nią wpadła.
- A kiedy?
- Tak w zasadzie to dziś wieczorem.
- Louis uwielbiam Cię, ale czasami mam ochotę cię udusić.
-Dlaczego?
- Bo tak późno o tym informujesz.
- Czyli się zgadzasz?
- A mam inny wybór? – zaczęłam się śmiać
- W sumie to nie. To widzimy się dziś o 18 u mnie.
-Okej.
- To na razie
-Pa- rozłączyłam się. Normalnie powinnam się wkurzyć, że informuje mnie 6 godzin przed imprezą, ale nie potrafię. Jak tu ich nie kochać?
- Hej co tam ? – zapytała uśmiechnięta Paula
- Hej. Właśnie zadzwonił do mnie Louis i oznajmił, że robi dziś imprezę.
- No wiem. Dziś rano dzwonił do mnie Liaś. Przedwczoraj wrócili i mają kilka dni wolnego, więc chcą się zobaczyć z nami i jeszcze innymi znajomymi.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Bo Liam powiedział, że Louis zadzwoni do Ciebie osobiście.
- Boże kocham Was, ale serio was kiedyś uduszę. – uśmiechnęłam się – Jest jednak problem. – zaczęłam
- Jaki?- zapytała brunetka
- Po pierwsze nie mam się w co ubrać, a po drugie nie wiem, czy mam siłę na spotkanie z Niallem. Ostatnie nie należało do najprzyjemniejszych.
- Strojem nie masz się co przejmować. Niallowi spodobasz się nawet w worku na ziemniaki. On i tak będzie zachwycony twoim widokiem.
- Ha ha ha – powiedziałam, akcentując każde słowo – po pierwsze nie idę tam dla Nialla, a po drugie nie ubieram się dla niego, tylko dla siebie słońce.
- Mnie nie oszukasz. – pokazała mi język- A co do miłości. Widzę kolejnego adoratora.
- Kogo?- Zapytałam zaskoczona
- Nate’a.
- Proszę cię przestań. My się tylko przyjaźnimy.
- To, że ty go traktujesz jak przyjaciela nie oznacza, że on nie może się w Tobie podkochiwać.  Dobra koniec tematu, zbliża się tu- dodała pospiesznie, na co ja przewróciłam oczami
- Hej piękne co tam? – zapytał wesoło Nate
- Nic ciekawego piękny – uśmiechnęłam  się, a Paula posłała mi znaczący uśmiech
- Planujecie dziś coś po wykładach? – zapytał
- Tak, mamy dziś imprezę – powiedziała radośnie Paula
- No to w takim razie życzę miłej zabawy.
- Dziękujemy – odpowiedziałyśmy razem z Paulą
- A ty jakie masz plany na dzisiejszy wieczór? – zapytałam
- Mam trening z chłopakami. Ale i tak Wam zazdroszczę. Też bym się z chęcią pobawił. Może następnym razem wyskoczymy gdzieś we trójkę? Albo może większą grupą. Co Wy na to ?
- Zobaczymy, co da się zrobić. A teraz przepraszam, ale spieszymy się. – powiedziałam i szybko pociągnęłam Paulę za rękę
- Czemu  tak szybko sobie poszłyśmy? – zapytała, kiedy byłyśmy już  w takiej odległości, że Nate nie mógł nas usłyszeć.
- Bo chciałam poradzić się ciebie w co mam się ubrać – wymyśliłam szybko, żeby uniknąć niewygodnych pytań brunetki, a tym skutecznie odwróciłam jej uwagę.

****
Od prawie godziny się szykowałam.(strój) Zostało mi tylko dokończenie makijażu i zrobienie włosów. Za jakieś 40 minut mają przyjechać po mnie Liam z Paulą. Zastanawiałam się jednak jak to będzie, kiedy zobaczę się z Niallem. Mam go unikać, rozmawiać z nim, jakby nic się nie stało, czy każdą rozmowę z nim ograniczać do jak najmniejszej ilości słów.? Sama już nie wiem. Kompletnie nie wyobrażam sobie tego spotkania.  Wszystko się pochrzaniło, a miało być tak pięknie. Moje rozmyślania na szczęście przerwał dzwonek, który oznajmił mi, że muszę się troszeczkę pospieszyć, bo Paula i Liam już po mnie przyjechali.
- Hej laska. Gotowa? – zapytała uśmiechnięta Paula, kiedy otworzyłam drzwi.
-Laska dajcie mi jeszcze 10 minut. Hej Liam – przywitałam się
- Hej Justine – odpowiedział uśmiechając się
- Jak w trasie?
- Bardzo dobrze. Teraz mamy trzy- czterodniową przerwę i znowu w trasę. Stąd ta impreza.
- No właśnie co do imprezy. Dajcie mi 10 minut i zaraz będę gotowa. – powiedziałam i szybko poszłam do łazienki, aby skończyć się szykować.

W domu Louisa było około 20- 25 osób. Sami najbliżsi, czyli Louis z Eleanor, Zayn z Emily, Liam z Paulą, Niall, Harry z przyjaciółką i ja oraz kilku ich przyjaciół. Dzięki temu, była bardzo fajna atmosfera, jakby każdy znał się od lat, a nie od kilku miesięcy.  Tak jak podejrzewałam, z racji tego, że nie było dużych tłumów co chwilę mijaliśmy się z Niallem albo spotykaliśmy się wzrokiem. Czasami miałam wrażenie, że on patrzy się na mnie nawet, kiedy z kimś rozmawiam, zwłaszcza jeśli rozmawiałam z jakimś chłopkiem i sprawiał wrażenie, jakby był wkurzony, że to robię. No przepraszam bardzo, ale jak kleją się do niego te wszystkie siksy to jest dobrze? Co chwila jakaś do niego podchodziła, trzepocząc rzęsami i szczerząc się jak jakaś idiotka. Skoro on zarywa do jakiś dziewczyn to czemu ja nie mogę? Może to wredne z mojej strony, ale chciałam go trochę wkurzyć. Ale tylko troszkę. Co chwila łapaliśmy kontakt wzrokowy, co czasami troszkę mnie krępowało, ale kiedy widział, że uśmiecham się w towarzystwie chłopaka miałam wrażenie, że wewnętrznie się uspokaja, żeby nie podejść i nie przywalić mojemu rozmówcy. Nie rozumiem, czemu tak się denerwuje? Przecież nic nas już nie łączy, a poza tym ja tylko rozmawiam z tymi chłopakami, nie liżę się  nimi na jego oczach. W  końcu jednak opuściłam mojego rozmówcę i podeszłam do chłopaków.
-Gdzie Paula? – zapytałam
- Dawno się nie widziała z Liamem, więc wyszli na zewnątrz pobyć sami. – zaśmiał się Louis
- No tak. Głupie pytanie. – dołączyłam do niego – Zaraz wracam – powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy byłam już w połowie drogi poczułam czyjąś rękę na moim łokciu. Szybko odwróciłam się , żeby zobaczyć do kogo należy. Serce zaczęło mi szybciej bić, kiedy zobaczyłam Nialla.
- Puść mnie – powiedziałam cicho, a on  zaciągnął mnie do łazienki. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, zaraz zamknął za nami drzwi.
- Co ty robisz? – zapytałam podniesionym głosem
- Posłuchaj możesz przestać.
- O co ci chodzi?
- Wiem, jak bardzo starasz mi się dokopać po tym co  Ci zrobiłem. Okej przyznaję popełniłem wiele błędów, ale ty też nie jesteś święta. Po cholerę teraz jeszcze dowalasz, rozmawiając z tymi facetami?
- To co już nawet nie mogę z nimi porozmawiać, bo wielka gwiazda Niall Horan będzie zazdrosny? Poza tym ty też nie jesteś lepszy. Jakoś jak te dziewczyny migdalą się do ciebie nie masz nic przeciwko.
- Nawet jeśli się migdalą nie obchodzi mnie to, bo mnie nie interesują pod takim względem, jaki sobie wyobrażasz.
- To dlaczego mnie się ciągle czepiasz, skoro nie wiesz o czym rozmawiałam z tymi chłopakami i czy mi się podobają.
- A podobają?
- Nie powinno cię to interesować.
- Czyli jednak.
- Do jasnej cholery o co ci chodzi? Jesteś zazdrosny czy jak?
- Dobrze wiesz, że tak. A ty jeszcze musisz wszystko bardziej podkręcać. Jeśli nie chcesz mnie już więcej widzieć to po prostu mi to powiedz, a nie robisz jakieś sceny.
- Słucham? Dlaczego wszystko zwalasz na mnie? Bo co? Bo myślisz, że jak jesteś sławny i bogaty to już możesz robić wszystko, a winę i tak zwalisz na kogoś innego, bo masz władzę?  A zapomniałeś od kogo z domu wybiegłam z płaczem, zanim wyleciałam do Polski.  Zapomniałeś do kogo poszłam, bo chciałam spróbować jeszcze raz. Bo cholernie mi go brakowało i cholernie za nim tęskniłam. Co może mi powiesz, że za tym chłopakiem z którym rozmawiałam? – czułam, jak pod powiekami zbierają mi się słone łzy. Miałam już dość tej rozmowy i skierowałam się w kierunku wyjścia, ale Niall złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. – Puść mnie – wysyczałam
- Nie- powiedział stanowczo i wpił się w moje usta. Zdziwiło mnie to i to bardzo. Oddałam jednak pocałunek, a Niall jeszcze bardziej go pogłębił. Tak bardzo za nim tęsknię. Tak bardzo mi go brakuje. Wplotłam palce w jego cudownie miękkie włosy, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.  Niczego bardziej nie pragnę niż tego, żeby między nami było tak jak kiedyś. Niestety, chyba wszystko już stracone. 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 27

Jak miło obudzić się w swoim  domowym łóżeczku. Tęskniłam za tym. Zero problemów. Zero Nialla. Wreszcie mogę od tego  wszystkiego odpocząć. Umówiłam się dziś ze znajomymi nad Wisłą na małe piwo, więc niechętnie zwlekłam się z łóżka. Zjadłam śniadanie i doprowadziłam się do porządku. Położyłam się na kanapie przed telewizorem i z racji tego, że miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia, włączyłam jakiś serial. Jak to zwykle w takich serialach bywa, oczywiście miłości jest tyle, że można rzygać tęczą. Szkoda tylko, że w prawdziwym życiu tak nie ma. W rzeczywistości chłopak, który wydaje się być idealny i na całe życie, całuje się ze swoją byłą, a potem okazuje się, że będzie miał z nią dziecko. Ale mimo tego, nie można przestać go kochać. Serce mówi co innego, a rozum co innego. Nie znoszę tego. Powinnam o nim zapomnieć i zacząć żyć na nowo, a tymczasem nie ma dnia, w którym bym o nim nie myślała. Moje rozstanie nigdy nie było tak bolesne, jak to. Ta cała sytuacja jest do dupy. Bądźmy szczerzy. Przyleciałam do Warszawy głównie po to, aby w pewien sposób uciec od Nialla, a odpoczynek po wypadku jest tylko pretekstem. Po tym, jak ostatnio wyglądała nasza rozmowa, gdybym została w Londynie, pękło by mi serce. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nadal bardzo, ale to  bardzo go kocham i nie mogę przestać.


~*Niall*~
Od godziny siedzę z chłopakami w salonie, słuchając ich kazań. W sumie nie muszą ich mówić. Bardzo dobrze wiem, że tak jest. Jestem idiotą. Chcąc odzyskać dziewczynę mojego życia, ranię ją jeszcze bardziej. Cały czas mam przed oczami jej zapłakaną twarz, kiedy wybiegła podczas naszej ostatniej rozmowy. Doskonale sobie wyobrażam, co musiała czuć idąc tu do mnie i zastanawiając się, co ma mi powiedzieć. Sama mi powiedziała, że strasznie się tym stresowała. Bardzo dobrze znam to uczucie. Miałem dokładnie to samo idąc do niej. Na nikim mi nigdy tak nie zależało, a ja musiałem to spieprzyć. Nie wybaczę sobie tego, jeśli ona już nie będzie ze mną rozmawiać. To wszystko doprowadza mnie do szaleństwa. Nawet nie wiem, na ile Justine wyleciała do Polski. Na tydzień, dwa, miesiąc, rok, czy może już na zawsze.?

- Słuchaj, a może do niej polecisz, albo zrobimy coś, żeby ona tu przyleciała i wtedy ze sobą porozmawiacie? -  z rozmyślań wyrwał mnie głos Louisa
- Mogę do niej lecieć choćby za 5 minut. Muszę tylko mieć adres.
- No to zadzwoń do Pauli. – powiedział Liam
- Nie mam na co liczyć. Prosiłem ją już o to wcześniej. Powiedziała, że nie ma mowy i że ma mnie na oku.
- Szczerze mówiąc nie dziwię się jej. Gdybym był na jej miejscu pewnie zrobił bym to samo – powiedział Harry
- Ja też. Zwłaszcza, że Justine miała konkretny powód, żeby polecieć do Polski, a tym powodem jestem ja – powiedziałem smutno
- Niall, ponieważ się przyjaźnimy, wiem, że jeśli powiem ci coś szczerze nie wkurzysz się na mnie, tylko przyjmiesz to na klatę. Mogę? – zapytał Zayn
- Wal.
- Jesteś idiotą. Pewnie gdybyś jej wtedy wysłuchał, albo spokojnie porozmawiał, prawdopodobnie siedzielibyście teraz na kanapie i obściskiwalibyście się. A teraz ty siedzisz załamany na kanapie w salonie, a ona w Polsce. Głupek z ciebie.
- Wiem. Spieprzyłem to. Zresztą nie pierwszy raz. Jestem kretynem. Im bardziej chcę to naprawić, tym bardziej to chrzanię.
- Stary weź się w garść. Przeszłości nie możesz zmienić. Jedyne, co teraz możesz zrobić to przeprosić Justine, poczekać i zadbać o to, aby wszystko ułożyło się jak najlepiej. – dodał Harry
- Od kiedy ty się taki mądry zrobiłeś co? – zapytałem cierpko
- Od kiedy też poznałem kogoś, na kim mi zależy.
- Czemu nic nam nie mówiłeś?- zapytał ożywiony Louis
- Bo nie chcę nic zapeszać. Nie mówmy o tym na razie. Musimy wymyślić, co z Niallem.
- Dobra ty się tu mną nie tłumacz. Wiesz, że nie unikniesz tego przesłuchania.
- Wiem, ale na razie chcę, żeby tobie zaczęło się układać. Przecież się przyjaźnimy, więc  najważniejsze jest to, abyś znów był z Justine.
- Nie wyobrażam sobie bez niej życia.
- Ale cię wzięło. – powiedział Zayn- Jeszcze nigdy nie widziałem cię w takim stanie.
- Bo jeszcze nigdy na nikim mi tak nie zależało. – powiedziałem, przywołując wspomnienie jej pięknej, roześmianej twarzy.

~*Justine *~
Postanowiliśmy ze znajomymi, że pomimo tego, że jest troszkę chłodno posiedzimy nad Wisłą. Przypominają mi się czasy liceum, które były tak niedawno.  Zawsze w piątki albo siedzieliśmy nad Wisłą, albo u kogoś na domówce. Wyjścia do klubów były rzadkością. Siedzieliśmy nad rzeką rozmawiając o wszystkim i o niczym. Tak jak kiedyś. Szczerze mówiąc brakowało mi tego. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś chłopak. Na początku go nie poznałam, ale po dłuższej chwili przyglądania się mu, wiedziałam już kto to jest. Damian- mój były chłopak. Ale jak to?!!  Skąd on się tu wziął ? Cholercia. Nawet nie wiem jak się zachować wobec niego- udawać, że go nie znam, czy podejść jakby się nic nie stało i zachowywać się jak wobec normalnego kolegi. O ironio! Przyleciałam tu, żeby przede wszystkim zapomnieć o Niallu, a tymczasem zjawia się Damian. Czemu to wszystko jest takie pokręcone?
- Hej – podszedł do mnie chłopak
- Cześć. Co tam u Ciebie? – zapytałam
- A dobrze. Na studiach dobrze mi idzie. Jakoś leci. A u Ciebie?
- U mnie też dobrze. Właśnie przyleciałam na kilka dni do rodziców.
- Chyba Londyn ci służy. Widziałem cię na okładkach kilku pism.  – uśmiechnął się
- Serio?
- Tak. Ale tak między nami ci powiem, że ten chłopak to palant. Chyba nie wie co stracił.
-I mówisz to ty – zaśmiałam się
- Dobra ja też jestem pajacem. Gdybym był na jego miejscu nie pozwoliłbym ci odejść. Jesteś cudowną dziewczyną, gdybym dostał jeszcze jedną szansę od Ciebie na pewno bym jej nie zmarnował. Wiesz, że dopiero po naszym rozstaniu uświadomiłem sobie że byłem idiotą latając na dwa fronty. To było idiotyczne. Zachowałem się jak jakiś gówniarz.
- Damian….proszę cię. Nie wiem, czemu mi to mówisz.
- Sam nie wiem.  Może po prostu chcę, żebyś to wiedziała. Szczerze mówiąc chciałbym, żeby było jak kiedyś. Przecież zanim zostaliśmy parą byliśmy przyjaciółmi. Jest jeszcze jakaś szansa, żebyśmy znowu nimi byli? Nie chcę przez moją głupotę stracić kontaktu z tobą. Jesteś super dziewczyną.
- Chcesz, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi?  -zapytałam lekko zaskoczona
- Tak.
- Szczerze mówiąc nie będzie to pewnie takie proste, ale możemy spróbować – uśmiechnęłam się – I tak między nami. Ty też jesteś super chłopakiem – zaśmiałam się, a w mojej głowie od razu usłyszałam cichy głoś, który mówi: ‘” Ale nie tak, jak Niall”
- Cieszę się – uśmiechnął się chłopak i od razu mnie przytulił, czym lekko mnie zaskoczył  – Mogę cię o coś zapytać?
- To zależy o co.
- Myślisz o tym chłopaku prawda? – Nic nie odpowiedziałam, ponieważ bardzo mnie zaskoczył tym pytaniem. Skąd on wie? – Znam cię trochę i wiem, kiedy cię coś gryzie. Ale powiem ci tylko jedno. Jeśli go kochasz to walcz o niego. Nie ważne, że upadniesz. Ważne, żebyś wstał i szedł dalej z podniesioną głową. Pamiętasz sama mi tak mówiłaś.
- Dzięki wujku dobra rada. – powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać, a następnie wróciliśmy do naszych znajomych i pogrążyliśmy się w rozmowie z nimi.


Kiedy wróciłam do domu, analizowałam słowa Damiana i to, co mi dziś powiedział. Ma rację – myślę o Niallu. Ale to nie ma sensu. Chciałam, ostatnio z nim porozmawiać, ale ta wizyta w jego domu nie należała do najprzyjemniejszych. Może to znak, żeby i nim zapomnieć, nim moje serce całkiem rozpadnie się na kawałki. Skoro Niall nie chce mieć ze mną nic wspólnego, powinnam dać sobie spokój. W końcu zostanie ojcem, a ja nie jestem już mu do niczego potrzebna. A może to znak, żebym wróciła do Polski i tu dokończyła moje studia.? Już sama nie wiem. Jedno jest pewne. Muszę zapomnieć o Niallu jak najszybciej, nim jeszcze bardziej się poparzę podchodząc do tego ognia. Wiem, że to nie będzie proste. Zdaję sobie z tego sprawę. Muszę się jednak bardzo, bardzo postarać, a jeśli nie będę tego mogła zrobić w Londynie, wrócę do Polski. 


*****************************************************************
Huraaaa!!!! Nareszcie coś dodałam :D Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam ostatnio czasu, a jak już go znalazłam, to nie miałam weny. Mam nadzieję, że podczas przerwy świątecznej coś uda mi się napisać  i kolejny rozdział dodam o wiele szybciej, niż ten :P
Miłego czytania :** 
<3

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 26

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł ? – zapytała Paula
- Chyba najlepszy, na jaki do tej pory wpadłam – odpowiedziałam z westchnieniem
- Jesteś pewna?
- W sumie to nie jest taki zły pomysł. Odpocznę od tego wszystkiego. Od tego, co się ostatnio dzieje. Zregeneruję  się, w końcu lekarz mi to zalecił – uśmiechnęłam się
- A na ile planujesz tam wyjechać?
- No nie wiem. Może jakieś dwa tygodnie. Muszę się jeszcze pożegnać z chłopakami, bo nie chcę, żeby się na mnie wkurzyli – zaśmiałam się
- Lepiej z nimi nie zadzieraj – dodała Paula i zaczęłyśmy się śmiać
Spakowałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i z  lekkim oporem oraz  pomocą Pauli udało mi  się dopiąć walizkę.
- A teraz tak na poważnie. – zaczęła Paula – Czy powodem tego, że wyjeżdżasz jest tylko regeneracja po wypadku.
- Tak, a co jeszcze takiego niby? – dobrze wiem do czego zmierza
- Nie udawaj. Znam cię. I wiem, że na ten wyjazd wpłynął Niall. – i ma rację, ale jest mi to cholernie ciężko przyznać przed sobą, nie wspominając o przyznaniu się Pauli – Kochasz go. Cały czas kochasz go najmocniej, jak tylko potrafisz. Kiedy się kłócicie, kiedy nie wszystko układa się po waszej myśli, nie odzywacie się do siebie, mimo tego bólu, tych poświęceń cały czas mocno go kochasz. Jest dla ciebie najważniejszy i nie chcesz, żeby odszedł.
- Może zamiast na modelkę idź na psychologa co?
- Po prostu mówię to, co widzę.  Dlaczego nie porozmawiacie? Na spokojnie? Przecież to widać że on też cię kocha. Cały czas.
- Rozmawialiśmy.
- I co ?
-  Miałam dać mu odpowiedź co z nami, kiedy wrócą z trasy. Tylko jakiś dzień, dwa wcześniej dowiedziałam się, że będzie ojcem.
- Nie wierzę w tą ciążę. Dobrze wiem, że chodzi jej o to, żeby was rozdzielić. Wiedziałam to jeszcze, kiedy byliście razem, a ona coraz częściej wokół was krążyła. Komu wierzysz? Niallowi, którego kochasz, a on kocha Ciebie, czy Holly – dziewczynie, która od momentu swojego przyjazdu chce was rozdzielić i za wszelką cenę skłócić ?
- Sama nie wiem co już mam o tym wszystkim myśleć. – czułam wzbierające się łzy
- Kiedy masz samolot?
- Jutro o 17.45
- To spotkaj się z nim. Porozmawiaj. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz tego żałować do końca życia.
- Nie bierz mnie pod włos.
- Nie biorę. Taka jest prawda. Nic nie stracisz. – powiedziała, a ja głośno westchnęłam, nie wiedząc co mogę odpowiedzieć. W głębi duszy wiem, że ma rację.

Kiedy Paula już poszła, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mi powiedziała. Może ma rację. Powinnam spróbować, bo inaczej mogę tego żałować do końca życia. Otworzyłam moją szafę i wyjęłam z jej dna bluzę Nialla. Dał mi ją, kiedy chłopaki zrobili nam bitwę wodną. Kiedy przypomniałam sobie tą sytuację, mimowolnie się uśmiechnęłam. Wzięłam bluzę do ręki i zaciągnęłam się jej zapachem. Mimo czasu, jaki upłynął cały czas nim pachnie. Następnie otworzyłam moją szkatułkę z biżuterią i wyciągnęłam bransoletkę, którą dostałam od Nialla w Paryżu. Gdy przypomniałam sobie te wszystkie chwile, do moich oczu napłynęły nieproszone łzy. Spakowałam rzeczy do torby i pod pretekstem oddania rzeczy Niallowi, poszłam do jego domu. Z każdym krokiem, moje serce biło coraz szybciej, a ja miałam ochotę się zawrócić. Co ja mu powiem? Cześć Niall, spróbujmy jeszcze raz? Idiotka ze mnie. Nie sądzę, aby po tych wszystkich naszych spotkaniach i moich przykrych słowach, jakie mu powiedziałam, chciałby mnie widzieć. W końcu stanęłam przed jego domem i powolnym i niespokojnym krokiem podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Czas płynął nie ubłagalnie wolno i miałam wrażenie, że stoję tam jakąś godzinę. W końcu jednak drzwi się otworzyły i zobaczyłam Nialla.
- Justin? – powiedział zdziwiony. Na jego miejscu też bym była
- Cześć – powiedziałam nieśmiało
- Proszę wejdź – otworzył szerzej drzwi i zaprosił mnie gestem do środka
- Dzięki – powiedziałam wchodząc
- Napijesz się czegoś ? –zapytał, kiedy byliśmy w salonie
- Jeśli masz, to soku.
- Jasne, zaraz przyniosę – udał się do kuchni, a ja rozejrzałam się po domu. Nic się tam nie zmieniło. Zauważyłam nawet nasze wspólne zdjęcie.
- Nic się tu nie zmieniło – powiedziałam, upijając łyk mojego soku, a Niall pokiwał głową – Czemu nadal masz nasze zdjęcie?
- I przyszłaś tu do mnie, żeby się tego dowiedzieć.?
- Nie.  Przyszłam Ci coś oddać – powiedziałam, podając mu torbę. Chyba ta rozmowa nie zapowiada się za ciekawie.
- A zastanawiałem się ostatnio, gdzie mam tą bluzę.
- Dałeś mi ją, kiedy chłopaki zorganizowali bitwę wodną.
- Było minęło. Nie ma do czego wracać. – powiedział stanowczo, a ja poczułam mocne ukłucie w sercu
- Nie sądziłam, że nasze spotkanie będzie tak nieprzyjemne.
- A czego ty się spodziewałaś? Że rzucę Ci się na szyję? Że będę cię nosił na rękach, bo ty łaskawie do mnie przyszłaś? Nie będę na ciebie wiecznie czekał. A z każdym naszym spotkaniem i rozmową udowadniałaś mi, że nie powonieniem. Zachowywałem się jak kretyn chodząc do Ciebie. Za każdym razem mi to udowadniałaś. Zawsze musiałaś mi dokopać. Robiłem co mogłem, żeby Cię odzyskać, a Ty zawsze miałaś to w dupie, a potem wszystko i tak zwalałaś na mnie. A teraz przychodzisz do mnie i masz pretensje, że nie rzuciłem ci się na szyję, kiedy do mnie przyszłaś.?
- Nie oczekiwałam tego od ciebie – powiedziałam podniesionym głosem – Oddanie ci bluzy i bransoletki było tylko pretekstem, żeby z Tobą porozmawiać. Chciałam z tobą porozmawiać o nas. Nie masz pojęcia, jak się stresowałam idąc do Ciebie. Cały czas miałam choć maleńką nadzieję, że jest jakaś szansa. Że może uda nam się to wszystko wyjaśnić i że jest jakaś szansa, żebyśmy spróbowali od nowa.
- Naprawdę tego chciałaś ? – zapytał wyraźnie zszokowany tym, co mu powiedziałam
- Chciałam. Nawet nie wiesz, jak bardzo – powiedziałam ze łzami w oczach- Ale jak widać niepotrzebnie się łudziłam i zmarnowałam ci Twój jakże cenny czas. – powiedziałam i wybiegłam z domu
Kiedy wreszcie znalazłam się w moim pokoju, ze łzami w oczach rzuciłam się na łóżko, zwijając się następnie w kłębek i tuląc się do mojego ulubionego, małego misia. Chcę już wrócić do domu. Do mamy, taty, brata. Może tam będę chociaż przez chwilę szczęśliwa.
Następnego dnia wyszykowałam się, pożegnałam z Iwoną i resztą i pojechałam z chłopakami i Paulą na lotnisko. Kiedy byliśmy już na miejscu, zbliżała się odprawa. Uściskałam Paulę, a następnie chłopaków.
- Trzymasz się jakoś? – zapytała troskliwie Paula, a ja twierdząco pokiwałam głową – To dobrze – uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła
- Justine, Niall kazał ci przekazać, że nie może tu przyjechać, bo coś mu wypadło. – powiedział Liam – Chciał też żebym ci przekazał, że chce z Tobą porozmawiać, kiedy wrócisz do Londynu.  
- Powiedz mu, że nic od niego nie chcę – powiedziałam stanowczo. Przytuliłam jeszcze raz wszystkich po kolei i ruszyłam na odprawę.




 ************************************************************************
Hej wszystkim <3 
Chcę tylko powiedzieć jedną rzecz. Przepraszam za taki beznadziejny rozdział, ale pisałam to na szybko, ponieważ koniecznie chciałam go dziś dodać. Nie chciałam Was zawieść. Mam nadzieję, że mimo to, nadal będziecie go czytać. :)
Buziaki  :******

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 25

~*Niall*~
Siedziałem sam w pustym domu, powoli sącząc piwo i oglądając jakiś mecz. Od czasu, kiedy dowiedziałem się o ciąży codziennie na nowo uświadamiam sobie, że jestem cholernym idiotą. Mówię, że kocham Justine i że nie chcę jej zranić, a tymczasem jest odwrotnie i ranię ją jeszcze bardziej, nawet nieświadomie. Nie wierzę w tą ciążę i wiem, że nie spałem z Holly. Dosypała mi czegoś i nie wiem co to było, ale się dowiem. Wiem, że kłamie, tylko jak to udowodniać Justine?  Ona już pewnie nie wierzy w żadne moje słowo. Wszystko przez Holly. To przez nią i przez swoją głupotę straciłem dziewczynę na której zależy mi najbardziej na świecie i którą kocham najmocniej jak potrafię. W końcu jednak moje refleksje przerwał dzwonek do drzwi. Ani chwili spokoju – pomyślałem
- Co ty tu robisz? – zapytałem zdzwiony, chociaż w sumie mogłem się tego spodziewać
- Cześć – powiedziała uśmiechnięta Holly – Nie zaprosisz mnie do środka?
- Nie sądzę, by była taka potrzeba.
- Nie jesteś za bardzo gościnny.
- Ty za to bardzo. Zwłaszcza, kiedy dosypujesz swoim gościom czegoś do picia.
- Chciałam porozmawiać.
- Masz 5 minut – powiedziałem i otworzyłem szerzej drzwi, a dziewczyna weszła do środka- A więc?
- Przyszłam porozmawiać o nas i o naszym dziecku.
- Słucham? Nie ma nas. Naszego dziecka tym bardziej. Nie wrobisz mnie w to. Będąc pijanym nie pocałowałbym cię, a co mowa iść do łóżka. Wiesz dlaczego ? Bo kocham Justine.
- Czy ty nie widzisz, że ona cię nie chce.? Nie  kocha cię, a ja tak.
- Przestań. Nic z tego nie wyjdzie. Zrozum. Nic nas nie łączy, nie utrudniaj sprawy. – powiedziałem już trochę spokojniejszy, kiedy zadzwoniła moja komórka- Przepraszam, muszę odebrać. Halo.
- Niall musisz szybko przyjechać do szpitala – powiedział szybko Zayn
-Co się stało? – zapytałem zdenerwowany
- Justine spadła ze schodów i straciła przytomność. Karetka właśnie ją zabrała.
-Dobrze, już jadę – czułem jak serce podchodzi mi do gardła
- Coś się stało.? – zapytała Holly, kiedy już się rozłączyłem
- Justine jest w szpitalu. Muszę jechać. – powiedziałem i najszybciej jak potrafiłem znalazłem się w moim samochodzie. Przez całą drogę czułem jak trzęsły mi się ręce. Nie byłem  w stanie normalnie prowadzić. Dobrze, że nic się nikomu nie stało i to mnie nie  musieli wieźć do szpitala. Kiedy wszedłem do budynku od razu natknąłem się na tego kolegę Justine. Nie pamiętam jak się nazywał, ale kiedy go zobaczyłem miałem ochotę mu przywalić.
- Nie powinieneś tu przyjeżdżać – powiedział do mnie
- A to niby dlaczego? Co zabronisz mi?
- To przez ciebie Justine tu leży, a ty śmiesz tu jeszcze przychodzić i udawać zmartwionego.
- Chcesz mi powiedzieć, że co? Że to niby ja ją zepchnąłem ze schodów?
- Nawet nie wiesz w jakim ona była stanie.Od pewnego czasu chodziła jak struta, mało jadła, była blada jak ściana. Jak myślisz dlaczego ? Bo ciągle przysparzasz jej nowych zmartwień. Ale ciebie i tak to pewnie nie obchodzi, przecież lepiej zabawiać się z kilkoma panienkami na raz. Prawda?
- Przepraszam cię, ale nie mam zamiaru cię słuchać. Chcę być teraz przy Justine, a nie rozmawiać z tobą. – odpowiedziałem mu po czym odszedłem. Chociaż po dłuższym zastanowieniu się uznałem, że on ma rację. Ciągle przysparzam Justine nowych zmartwień….
~*Justine*~
Budziłam się kilka razy. Ciągle wokół było pełno ludzi, a wszystko działo się tak szybko. Potwornie bolała mnie głowa, a moje powieki były bardzo ciężkie. Nie pamiętam do końca, co się stało, ale choć ciężko było mi cokolwiek zrobić, starałam się odpowiadać na pytania lekarza. W końcu wsunęli mnie do jakiegoś tunelu. Ciągle coś pikało i strasznie raziło w oczy. W końcu po raz kolejny zasnęłam. Obudziłam się w dość dużej sali. Głowa dalej bardzo bolała, a obok mnie pikała jakaś aparatura, która stawała się coraz bardziej denerwująca. Chwilę później do mojej sali wszedł lekarz.
- Dzień dobry. Jak się pani czuje? – zapytał miło
- Dzień dobry. Bardzo boli mnie głowa.
- To normalne przy tego typu urazach.  Ma pani lekkie wstrząśnienie mózgu. Musi pani teraz dużo odpoczywać i unikać stresów. 
- Dobrze, postaram się – zaśmiałam się
- Mam nadzieję – uśmiechnął się – Przyszli pani znajomi. Chce pani z nimi porozmawiać?
- Tak, bardzo bym chciała.
- Dobrze, tylko proszę nie za długo, bo musi pani odpoczywać.
- Dobrze. Dziękuję panie doktorze.
- Nie ma za co. – znowu się uśmiechnął. Fajny facet z niego. Chwilę  później do sali weszli: Paula, Liam, Harry, Zayn, Louis, Nate, a  na samym końcu Niall, co bardzo mnie zaskoczyło, ale gdzieś głęboko w sercu ucieszyło.
-Hej słońce. Jak się czujesz? – zapytała Paula
- Hej. Dobrze, tylko głowa mi pęka. Dzięki, że przyszliście. Jesteście kochani.
- Nie masz za co dziękować, przecież to logiczne, że będziemy przy tobie w takiej sytuacji. – powiedział Liam
- Nie starasz nas tak więcej – odezwał się Zayn
- Nigdy się tak nie bałem jak dziś. Miałaś iść tylko do kuchni, a chwilę później z Zaynem musieliśmy wzywać karetkę. – dodał Louis
- Przepraszam, postaram się więcej tak nie robić. – uśmiechnęłam się
- No ja mam nadzieję – dodał Loczek
- Czegoś ci potrzeba? – zapytał Niall
- Nie dzięki. Tylko odpoczynku.
- To może my sobie pójdziemy co ? –zapytał Nate patrząc groźnie w kierunku Nialla, na co on odpowiedział mu tym samym. Ostatnie, czego mi w tym momencie potrzeba to ich kłótnie.
- Jeśli będziecie się zachowywać normalnie i nie będziecie mnie denerwować, to możecie zostać – zaśmiałam się
- Co się właściwie stało, że tu leżysz? – zapytał Harry
- Idąc do kuchni zemdlałam i spadłam ze schodów – westchnęłam
- I wystraszyłaś nas jak nie wiem co – dodał Zayn
- No przepraszam – posłałam mu całusa i zaśmiałam się
- Jak długo będziesz tu leżeć? – zapytał Louis
- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że wyjdę stąd jak najszybciej. Muszę wrócić na uczelnię, pójść gdzieś ze znajomymi na imprezę i  w ogóle. Nie mogę tak cały czas leżeć.
-  No na pewno. – powiedział z ironią Liam
- Będziesz leżeć w domu, żadnych imprez. Masz odpoczywać. Zrozumiano? – powiedziała Paula
- Tak mamo – zaśmiałam się
- Uduszę cię kiedyś – westchnęła Paula
- Tak tak też cię kocham.
- Taka chora, a jak pyskuje. Co za kobieta – zaśmiał się Louis
- Wszystkie polki tak mają? – zapytał Harry
- Nie. Tylko ta jedna. – westchnęła Paula, na co ja się wyszczerzyłam
Przez kolejne dni pobytu w szpitalu miałam codziennie takie wizyty. Tak na zmianę Iwona i spółka, a potem Paula i spółka. Jednego dnia nawet przyjechały Emily i Eleanor. Uwielbiam ich, ale momentami chciałam ich udusić. Kiedy jednak znalazłam chwilę wolnego czasu, miałam okazję wszystko przemyśleć, jeśli chodzi o Nialla. On będzie miał dziecko, a ja nie chcę, żeby ten maluch miał niepełną rodzinę i żeby był nieszczęśliwy. To nie jego wina. On nie może cierpieć przez nasze błędy. Dlatego postanowiłam, że bez względu, jak bardzo kocham Nialla, muszę o nim zapomnieć. Im szybciej tym lepiej.



*********************************************************************************
Cześć wszystkim <33
W ostatnim tygodniu nie miałam internetu, dlatego nic nie dodawałam. Przepraszam bardzo. :)) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. (szczerze mówiąc mi jakoś nie za bardzo pasuje) 
Miłego czytania :****

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 24

 ~*3 tygodnie później*~
Dzień jak co dzień. Wstałam, ubrałam się (to), zjadłam śniadanie i wyszłam na uczelnię. Po drodze spotkałam się z Natem i dalej szliśmy już razem. W sumie to z dnia na dzień mamy ze sobą coraz lepszy kontakt. Codziennie chodzimy razem na uczelnię, a na zajęciach też spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Już się przyzwyczaiłam, że niektórzy znajomi mówią na nas papużki nierozłączki, a niektóre dziewczyny patrzą na mnie z zazdrością. Szczerze na ich miejscu też bym była. Jest przystojny i jest super chłopakiem. Po głębszym zastanowieniu się nieskromnie i chamsko powiem, że mają mi czego zazdrościć. Mam cudownego przyjaciela i to nie ulega wątpliwości. Każdy mój przyjaciel jest cudowny.
-Hej – przywitał mnie uśmiechem Nate i dał mi buziaka w policzek
- Cześć – odpowiedziałam mu tym samym
-Co tam ?
-Bardzo dobrze. A u mojego super kolegi ?
-Bo się zarumienię – zaśmiał się – ale miło, że tak o mnie mówisz moja ulubiona koleżanko.U mnie dobrze.  Przepraszam za bezpośredniość, ale mogę się o coś zapytać?
-Tak jasne.
- Tylko jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj. Nie chcę, żebyś sobie  pomyślała, że jestem wścibski.
-Dobrze. Pytaj.
- Kim był ten chłopak z którym rozmawiałaś przed uczelnią.?
-To był Niall. Mój były chłopak – mówiąc ostatnie zdanie zrobiło mi się smutno. Kiedy w końcu przestanę o nim myśleć ?!
-Nie wiem skąd, ale kojarzę to imię. Twarz też taka jakby znajoma.
-Może dlatego, że to Niall Horan. Członek One Direction.
-Żartujesz? – zapytał z wytrzeszczonymi oczami
-Nie. Mówię poważnie. Chodziliśmy ze sobą, ale możemy już o tym nie rozmawiać?
-Jeśli cię uraziłem to przepraszam.
- Nie,  nie uraziłeś mnie. – powiedziałam wymuszając uśmiech- A teraz chodź, bo się spóźnimy.
-Nie pierwszy raz – zaśmialiśmy się oboje i szybszym krokiem ruszyliśmy w stronę uczelni
Dzisiejsze wykłady strasznie mnie nudziły. Były o wszystkim i o niczym. Coraz bardziej mi się nudziło. Podejrzewam nawet, że ucięłam sobie krótką drzemkę, ponieważ w pewnym momencie urwał mi się film, ale tylko na chwilkę, bo Nate zaraz zaczął mnie szturchać. Wreszcie moje męki się skończyły i wyszłam z budynku, ciesząc się w duchu, że mam czas wolny i mogę wrócić do domu. Jeszcze chyba nigdy się tak nie cieszyłam z zakończenia wykładów. Jak zwykle wyszliśmy z Paulą i Natem, ale wyjątkowo poszliśmy jeszcze na kawę ze znajomymi. Siedząc w kawiarni uświadomiłam sobie, że jest sprawa, która wymaga głębszego przemyślenia. Jutro chłopcy wracają z trasy, a ja muszę odpowiedzieć Niallowi co  dalej z nami. Nie uniknę tej rozmowy, a odwlekanie jej też nie ma sensu. Muszę wreszcie podjąć decyzję, ale nadal się boję. Boję się, że jeśli wrócimy do siebie z Niallem to sytuacja się powtórzy, a  ja znowu będę cierpieć. Podejrzewam, że decyzję podejmę w momencie, kiedy go zobaczę. Moje rozmyślania przerwał dzwoniący telefon. Na ekranie wyświetlił się nieznany mi numer, więc szybko odebrałam.
-Halo – powiedziałam
-Cześć Justine. Tu Holly.
- Po co dzwonisz? – zapytałam oschle
- Chciałabym się z tobą spotkać i porozmawiać.
-Nie sądzę, byśmy miały o czym. – odpowiedziałam
 - Proszę. Nie zajmę ci dużo czasu.
-Dobrze. Powiedz gdzie i kiedy.
-Może być w tym parku niedaleko twojego domu. Powiedz tylko o której możesz.
- Mogę w każdej chwili. Skończyłam już zajęcia. Może być za 30 minut?
- Tak. Dziękuję, że się zgodziłaś. Do zobaczenia.
-Cześć – odpowiedziałam i  rozłączyłam się – Słuchajcie przepraszam Was, ale muszę już iść – zwróciłam się do znajomych
-Co się stało? Kto dzwonił? – zapytała Paula
- Holly. Chce się spotkać i o czymś porozmawiać.
- Moim zdaniem nie powinnaś tam iść. Już wystarczająco namieszała w Twoim życiu.
-Wiem, ale chcę się dowiedzieć, co ciekawego ma mi do powiedzenia.
-Ale daj znać, jak już będzie po rozmowie – powiedziała troskliwie Paula
- Dobrze. Przepraszam jeszcze raz. Cześć – powiedziałam
- Cześć – odpowiedzieli mi wszyscy chórem
Wyszłam z kawiarni i szybkim krokiem zaczęłam iść na miejsce mojego spotkania. Boże czego ta dziewczyna ode mnie chce? Nie wystarczy jej, że rozwaliła mój związek. ? –Uspokój się! – mówiłam sobie w duchu. Może to nie ma nic wspólnego z Niallem. Kiedy dotarłam na miejsce, usiadłam na jednej z najbliższych ławek i czekałam na Holly. Nie trwało to długo, bo zjawiła się bardzo szybko.
- Cześć – powiedziała udając miłą
- Cześć – odpowiedziałam spokojnie – Mam nadzieję, że to coś ważnego. Szczerze mówiąc ostatnie spotkania z Tobą nie należały do najprzyjemniejszych – zaczęłam nie owijając w bawełnę
- Nie jesteś dla mnie zbyt miła…
- Nie sądzisz chyba, że rzucę ci się na szyję. Powiesz mi , czemu chciałaś się ze mną spotkać.?
- Dobrze. Jestem w 4 tygodniu ciąży.
- No gratuluję, a co ja mam z tym wspólnego ?
- Jestem w ciąży z Niallem – powiedziała, a ja myślałam, że pęknie mi serce
- Słucham ?!! – nie mogłam w to uwierzyć
- Naprawdę. Jeśli mi nie wierzysz, mogę ci pokazać wyniki badań i USG. Nie mam ich przy sobie, ale jeśli chcesz to mogę pojechać do domu po nie i ci je  pokazać.
- Nie. Nie musisz. – słowa ledwo przechodziły przez moje gardło
- W sumie to wszystko, co chciałam powiedzieć. Nie będę zabierać ci więcej czasu. Cześć. – powiedziała i odeszła, a ja dalej stałam w miejscu, starając się to wszystko jakoś poukładać i zrozumieć, ale nie mogłam. Dopiero po kilku minutach zebrałam się w sobie i ruszyłam do domu. Gdy dotarłam do budynku, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. To była Paula. Odpisałam jej, że Holly jest w ciąży z Niallem, a następnie wyciszyłam telefon i rzuciłam go do szafki. Zamknęłam się w pokoju i nie otwierałam nikomu. Chciałam być sama. Następnego dnia postanowiłam nie iść do szkoły, bo nie byłam w stanie.Przez cały dzień siedziałam w pokoju, wychodząc z niego tylko do kuchni, bądź łazienki.  Wieczorem jednak odwiedzili mnie Zayn  i Louis. Ich widok sprawił, że pierwszy raz od wczorajszego dnia się uśmiechnęłam.
- Hej. Co wy tu robicie? – zapytałam, schodząc z parapetu i przytulając się do nich.
- Hej. Paula powiedziała co się stało. Mówiła, że nie odbierasz telefonu i od wczoraj nie wychodzisz z pokoju, bo była tu wczoraj, ale pocałowała klamkę, więc postanowiliśmy, że my do ciebie wpadniemy. – powiedział Louis
- Jesteście kochani, ale nie musieliście przyjeżdżać.
- Musieliśmy, w końcu się przyjaźnimy. Przyjechalibyśmy wszyscy, ale Liam i Harry siedzą z Niallem, bo też  jest załamany i nie może w to uwierzyć. 
-A ty jak się czujesz? Nie za dobrze wyglądasz – powiedział Zayn
- To dlatego, że nie mogłam spać. Od wczoraj nie zmrużyłam oka. To przez szkołę. – wymusiłam uśmiech – Ale nie mówmy o mnie. Poczekajcie chwilę. Pójdę po sok do kuchni i odpowiecie mi jak trasa. – nie chciałam, żeby widzieli, że jest fatalnie, dlatego chciałam jak najszybciej zmienić temat
- Alee...- jęknęli  chórem

- Poczekajcie chwilę, zaraz wracam. – powiedziałam i wyszłam z pokoju. Kiedy byłam już przy schodach i ustałam na pierwszy stopień, zrobiło mi się słabo, a przed oczami miałam miliony dziwnych robaczków. Złapałam się poręczy i chciałam zrobić kolejny krok, ale przed oczami zrobiło mi się ciemno i czułam tylko, jak osuwam się na ziemię.



****************************************************************
Witam po przerwie :D <3
Przepraszam , że tak długo nic nie dodawałam. Postaram się kolejne rozdziały dodawać szybciej. :)Nie chcę Was zawieść. 
Jak podoba się Wam ten rozdział ? :P 
Czekam na opinie :)
Miłego czytania i  do następnego razu :D
Buźka kochane :****

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 23

~*Tydzień później*~

Już tydzień chodzę do szkoły. Jak ten czas szybko leci. Poznałam wiele nowych osób, ale najbardziej zżyłam się z kolegą z mojej grupy Nate’m . Od kiedy wejdziemy do szkoły, do końca zajęć praktycznie wszędzie chodzimy razem. Tylko na lunch dołączają do nas jego koledzy, Paula i kilka innych koleżanek.  Jest naprawdę fajnie. W sumie to wreszcie od rozstania z Niallem poznałam nowych ludzi i zaczęłam się szczerze uśmiechać. Przynajmniej staram się jak mogę. Nie mogę cały czas o nim rozmyślać, to bez sensu. On i tak już pewnie o mnie zapomniał i ma kolejną dziewczynę. Ja natomiast muszę zająć się swoim życiem i szkołą.
- Justine! – z rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos Pauli. Dziewczyna jak zawsze śmiała się od ucha do ucha
- Hej. – powiedziałam z uśmiechem – Miałyśmy się spotkać dopiero po  lunchu
- Wiem, wiem, ale mam dla ciebie wiadomość.
- Jaką? – zapytałam zaciekawiona co tym razem wymyśli
- Chłopcy chcą się z nami dzisiaj spotkać. Jak to ujęli wyjeżdżają na koncert i chcą z nami trochę pobyć.
- O to miło z ich strony. Stęskniłam się za nimi. Wiesz może czy Niall będzie?
- Nic mi o tym nie wiadomo. A co chcesz się z nim spotkać?
- Wręcz przeciwnie. Nie mam na to ochoty – odpowiedziałam smutno
- Nie martw się – przytuliła mnie
- Ale ja się nie martwię – wymusiłam uśmiech
- Znam cię i wiem, kiedy coś cię martwi.
- Naprawdę nic mi nie jest…
- Cześć dziewczynki – przerwał nam Nate, za co byłam mu wdzięczna
- No hej – odpowiedziałam z uśmiechem
- Cześć Nate – odpowiedziała Paula
- O czym tak dyskutujecie?
- Rozmawiałyśmy o tym, jaki ty jesteś boski, przystojny, inteligentny i tym podobne.. – zaśmiałam się
- Oj no wiem. Nie tylko wy za mną szalejecie – zarzucił teatralnie grzywką
- Widzę, że nie tylko u mnie skromność to drugie imię – powiedziała wesoło Paula
- Niestety nie… - westchnęłam – Dobrze moje narcyzy przykro mi kończyć te wasze skromności, ale musimy już iść. Lunch czeka, a jestem strasznie głodna.
Poszliśmy do stołówki i tak jak zawsze w naszym gronie zjedliśmy posiłek. Pośmialiśmy się, a potem poszliśmy na ostatni wykład. W sumie to już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę chłopców. Dawno ich nie widziałam i strasznie się za nimi stęskniłam. Im bliżej było do spotkania, tym wykład był coraz bardziej nudny i niemiłosiernie się dłużył. Ozdobiłam już chyba wszystkie marginesy z nudów. W końcu jednak wyszłam z sali i moje męki wreszcie się skończyły. Z Paulą miałam się spotkać przed szkołą i razem miałyśmy iść na spotkanie z chłopakami. Kiedy wyszłam z Nate’m przed budynek, zobaczyłam blondyna w full capie i Ray Banach, łudząco przypominającego Nialla. Pomyślałam, że to moja wyobraźnia płata mi figle i każdego chłopaka porównuję z nim. Popatrzyłam chwilę w jego stronę i odwróciłam się, by zignorować ten fakt. Moja ciekawość zwyciężyła i obejrzałam się jeszcze raz. A potem kolejny. Ciągle tam stał i patrzył się w moją stronę. Gdyby nie to, że jest to niemożliwe, powiedziałabym, że to Niall na 100%. Na szczęście stałam z Nate’m i szybko mnie czymś zajął. Staliśmy około 5 minut i wreszcie wyszła Paula.
- No to jak idziemy? – zapytała uśmiechnięta
- Tak, jasne. – odpowiedziałam
- Hej – złapała mnie za rękę – Czy to nie Niall?
- Nie. Wydaje ci się – powiedziałam wymijająco „czyli nie tylko ja tak myślę” – pomyślałam
- Ej to on. Mówię ci. – im bliżej byliśmy tego chłopaka, tym szybciej biło mi serce. Spuściłam głowę i wpatrzyłam się w moje buty, mając nadzieję, że przejdę obok niego obojętnie.
- Hej Justine porozmawiajmy – powiedział Niall, łapiąc mnie za rękę, kiedy obok niego przechodziłam.
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. – powiedziałam
- Po tym, co nas łączyło nie jesteś mi w stanie poświęcić 5 minut?
- Justin, wszystko okej? – zapytał Nate
- Tak okej, dzięki. Dobrze- zwróciłam się do blondyna- porozmawiajmy, ale nie tu. Paula idź sama, ja przyjdę do kawiarni.
- No dobrze. – powiedziała i odeszła razem z naszym kolegą
- Kim jest ten chłopak? – zapytał Niall
-Kolega, ale ciebie to chyba nie powinno interesować.
- Jestem zazdrosny. Przepraszam. Przejdziemy się? –zapytał
- Dobrze, ale nie mam za dużo czasu, bo umówiliśmy się z chłopakami
- Wiem, coś wspominali, że chcą się z wami spotkać przed koncertem.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać. Ostatnio chyba powiedziałeś wszystko, co masz mi do powiedzenia. – powiedziałam lekko zdenerwowana
- Posłuchaj nie chciałem cię urazić, nigdy bym czegoś takiego Ci nie zrobił. Dobrze wiesz, jak mi na tobie zależy.  Źle mnie zrozumiałaś. – zaczął się tłumaczyć
- Dobra, nieważne. Do rzeczy. Po co przyszedłeś?
- Chciałem z tobą porozmawiać. O nas.
- Nas?- zapytałam zdziwiona – Nas już nie ma, nie wiem, czy zauważyłeś.
- Wiem, że schrzaniłem to po całości i rozpad naszego związku to tylko moja wina, ale proszę cię wybacz mi. Każdy w końcu zasługuje na drugą szansę. Te wszystkie przeszkody, które możemy pokonać, tylko by umocniły nasz związek.
- Związek? O jakim związku ty mówisz? Nasz związek szlag trafił, jakbyśmy nigdy nie byli razem. – odpowiedziałam
- Posłuchaj. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale to nie znaczy, że ciągle możesz mnie ranić. Mi też nie jest przyjemnie, kiedy mówisz o mnie wszystkie te rzeczy. Może przestańmy się ranić nawzajem i damy sobie drugą szansę, w końcu każdy na nią zasługuje. Jesteś dla mnie bardzo ważna i wiem, że ja dla ciebie też.  Oboje teraz chcemy się tak naprawdę objąć i pocałować.
- Może zamiast piosenkarzem powinieneś zostać wróżką. – powiedziałam z westchnieniem, ale w głębi duszy wiedziałam, że Niall mówi prawdę
- Mówię po prostu prawdę i to, jak to wygląda. – przybliżył się – Nie kłóćmy się. Proszę – jego twarz była coraz bliżej mojej – Kocham cię – powiedział i pocałował mnie. Jego usta  były takie miękkie, a nasze języki wreszcie się odnalazły.  Tak bardzo mi go brakowało. Tak bardzo za nim tęsknię. Całował mnie bardzo namiętnie i delikatnie. Żadne z nas nie chciało tego przerwać.
- Bądźmy szerzy, przecież oboje chcemy do siebie wrócić.- powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy
- Tego nie da się od tak załatwić. – odpowiedziałam, kiedy zadzwonił mój telefon
- Halo? – powiedziałam – Tak już idę…. Zaraz będę… No pa.  – rozłączyłam się – Przepraszam cię, ale muszę już iść.
- Dobrze, ale proszę cię zastanów się nad tym. Może wrócimy do tej rozmowy, kiedy wrócę z koncertu okej?
- Dobrze. Cześć – powiedziałam i ruszyłam w stronę kawiarni
- Pa. – odpowiedział Niall

Kiedy tylko weszłam do kawiarni od razu podbiegli do mnie chłopcy i mocno mnie wyściskali. Stęskniłam się za nimi. Kochani wariaci. Życie bez nich jednak byłoby nudne. Kiedy już wszyscy się wyściskaliśmy, zamówiłam kawę i kontynuowałam rozmowę z nimi. W sumie to nawet poczułam się jak za dawnych czasów. Zmieniło się tylko, a może aż to, że nie było Nialla. Jakby nad tym pomyśleć to każdy z nich się wzajemnie uzupełnia i kiedy brakuje jednego z nich, czuje się taką pustkę. W sumie od rozmowy z Niallem ciężko było mi się skupić na nich, pomimo, że dawno ich nie widziałam. Ciągle w głowie miałam ten pocałunek i jego słowa. Zastanawiałam się, co mu powiem, kiedy wróci. Bo to  nieuniknione. Mam na to niby prawie 4 tygodnie, ale czas tak szybko leci, że nim się obejrzę, a znowu będę z nim rozmawiać.
- Ziemia do Justine – pomachał mi przed oczami Louis
- Chyba jednak się nie stęskniłaś. No dobrze, nic tu po nas. Chłopaki idziemy – powiedział udając obrażonego Harry
- Oczywiście, że się stęskniłam. Po prostu się zamyśliłam
- Jak się domyślam, myślałaś oczywiście o mnie – powiedział uśmiechnięty Zayn
- No oczywiście. Myślę o tobie dzień i noc.
- Wiedziałem. – zawołał
- A ja?  - zapytał smutno Liam
- Ty masz Paulę
- No, ale gdybyś tak myślała potajemnie to bym się nie obraził.- zaśmiał się
- Ejjj- szturchnęła go w bok Paula
- Uwielbiam was wszystkich.
- Ale mnie najbardziej – zaśmiał się Harry
- Dobra już się tak nie chwal – zaśmiał się Louis – Co ty bez nas zrobisz prawie 4 tygodnie?
- Będę za wami bardzo, ale to bardzo tęsknić.
- Grupowy przytulas – powiedzieli Liam z Paulą równocześnie , na co my wstaliśmy od stołu i wszyscy się uściskaliśmy.

W kawiarni posiedzieliśmy jeszcze około godzinki i wyszliśmy, bo chłopki muszą wypocząć przed jutrzejszym wylotem. Obiecali,  że przyślą nam pocztówki lub kupią nam coś takiego, że będziemy wiedziały, że to na 100% od nich i nigdy o tym nie zapomnimy.  Nie wiem, czego się po nich spodziewać. Oni mają takie pomysły, że aż się boję. Zrobiliśmy  jeszcze krótki spacerek, pożegnaliśmy się i poszliśmy do domu. Było mi trochę smutno, że nie będę ich widziała 3,5 tygodnia, ale mam nadzieję, że szybko zleci.  Za 3,5 tygodnia czeka mnie nie tylko powrót chłopaków. Muszę wszystko przemyśleć, ponieważ czeka mnie poważna rozmowa z Niallem i wtedy okaże się, czy będziemy razem czy nie. 



*********************************************************************************
Hejooo <3 
Długo nic nie dodawałam, ale na szczęście coś udało mi się napisać :D 
Może  będzie się wam podobać. :) Bo mi się nie podoba :C
Mam nadzieję, że skomentujecie :*  Bardzo proszę. :))
Kolejny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. 
Buźka :**

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 22


Dziś jest ten dzień, na który czekałam tyle czasu. To właśnie z tego powodu przyleciałam do Londynu. Tylko dlaczego mnie to nie cieszy?  Powinnam być mega szczęśliwa, a mam ochotę zamknąć się w domu i z niego nie wychodzić. Nie widziałabym wtedy tych wszystkich plakatów, magazynów, dziewczyn, które noszą koszulki, bransoletki, torebki czy nawet osłony na iPhona z napisem bądź zdjęciem One Direction. Jak na ironię kiedy włączam radio w 8 na 10 przypadków trafiam na piosenkę ich zespołu, którego Niall jest częścią. Bardzo ważną częścią. Tak samo jak był i nadal jest częścią mojego życia o której nie mogę zapomnieć, chociaż bardzo bym chciała. Ale to jest cholernie trudne. Nie da się od tak zapomnieć osoby, która dała tak dużo do zapamiętania. Uświadomiłam sobie jednak, że jestem tu po to, żeby realizować moje marzenia. Czekałam na ten moment od co najmniej 2 lat. Nie mogę tego zniszczyć przez Nialla. Wzięłam się w garść, ubrałam się i zadzwoniłam do Pauli, żebyśmy mogły iść razem do szkoły. To nasz wielki dzień.

Nie było tak źle, jak sądziłam, ale ja tak zawsze mam. Panikuję na zapas. Trochę ciężko będzie mi się przestawić. Od matury minęły ponad 4 miesiące. Tyle wolnego czasu i beztroskiego życia, a tu znowu szkoła. Ale w sumie studenckie życie też jest fajne. Przynajmniej w Polsce. Ale Polak to Polak. Ciekawe czy tu  będzie podobnie. W sumie jestem Polką w 100 %, więc miejsce do zabawy nie powinno mieć znaczenia. W ramach nowo rozpoczętej szkoły postanowiliśmy z Paulą i dwoma  nowo poznanymi osobami poszliśmy do kawiarni. Posiedzieliśmy jakąś godzinkę i wyszliśmy. Kiedy wróciłam do domu trochę się zdziwiłam.
- Justynko masz gościa – powiedziała Iwona, kiedy weszłam do kuchni
- Kogo? – zapytałam zdziwiona
- Czeka u ciebie w pokoju – odpowiedziała tajemniczo, a ja chcąc jak najszybciej zaspokoić moją ciekawość szybkim krokiem poszłam do pokoju.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zaskoczona, kiedy  w moim pokoju był nie kto inny jak Niall
-Przyszedłem z Tobą porozmawiać – odpowiedział tym swoim cudownym głosem
-Niepotrzebnie. Nie ma o czym.
-Daj mi to chociaż wyjaśnić.
- Niall proszę Cię nie pogarszaj sprawy.
-Ale ja chcę ją tylko polepszyć.
- Rozstaliśmy się w zgodzie i nie chcę, żebyśmy się kłócili. Proszę cię daj spokój. Im szybciej damy z tym spokój ,tym szybciej zaczniemy nowe życie. – chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz – skarciłam się w myślach
- Ale ja cię kocham i dobrze wiem, że ty mnie też. Dlaczego nie mielibyśmy być razem?
- Może już nie pamiętasz, ale mnie zdradziłeś. Widocznie aż tak bardzo mnie nie kochasz skoro poszedłeś do innej. Już ci nie wystarczałam.
- Nie mów tak – powiedział błagalnym głosem
- Ale to prawda.
- Może dla ciebie. Tylko szkoda, że rzeczywistość jest inna. – powiedział podniesionym głosem
- Jakoś kiedy was widziałam ta rzeczywistość wyglądała inaczej – coraz bardziej się denerwowałam
- Dlaczego tak ciężko Ci  w to uwierzyć, że to ona mnie pocałowała a nie ja ją. To ona mnie trzymała, nic do niej nie czuję.– zapytał podchodząc bliżej
- Chyba nie sądzisz, że po tym co się stało dalej będę ci ufała jak dawniej.
- A może tu nie chodzi o to ?
- A o co?
- Może mnie nie kochałaś i czekałaś na moment, w którym będziesz mogła ze mną zerwać. A ten jest idealny.
- Jesteś beznadziejny. Dobrze wiesz, że tak nie jest. Gdybym chciała z tobą zerwać już dawno bym to zrobiła, a nie czekała na jakiś tam moment. Gdybym Cię nie kochała nie byłabym twoją dziewczyną i nie przespałabym się  z Tobą. Masz mnie za dziwkę, która sypia z kim popadnie? – musiałam się powstrzymać, żeby się nie rozpłakać
- Nie to chciałem powiedzieć – złapał mnie za ramiona
- Nie dotykaj mnie- odsunęłam się -  Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? A może chcesz wiedzieć z kim jeszcze sypiam?
- Nie. Nie chciałem cię zranić. Przepraszam – powiedział smutno i spuścił głowę
- Chyba będzie lepiej jak już sobie pójdziesz – powiedziałam już trochę spokojniej
-Przepraszam. Naprawdę nie chciałem – powiedział i wyszedł z mojego pokoju, a ja poczułam jak po moich policzkach spływają słone łzy….

 

~*Niall*~

Jak  mogłem być takim kretynem? Jak mogłem w taki sposób zranić osobę, na której najbardziej mi zależy i nie chcę jej stracić. Wszystko spieprzyłem. A przecież wcale tak nie myślę. Nie wiem czemu tak powiedziałem. Gdybym mógł sam bym sobie dał w mordę. Niall kretynie przez swoją głupotę możesz ją stracić. – upomniałem się w myślach. Nagle zadzwonił mój telefon
-Halo – powiedziałem zmęczonym głosem
- Hej Niall – zaćwierkała Holly – Co robisz?
- Włóczę się po mieście. A co?
-Może wpadniesz do mnie. Pogadamy.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Ostatnio też mieliśmy pogadać, a  skończyło się na tym, że straciłem dziewczynę.
- Przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło.  Mówiłam Ci już.
- Wiem.
- To jak wpadniesz? – zapytała radośnie
- Kiedy?
- Najlepiej zaraz.
- Okej. Będę niedługo. Pa – powiedziałem i rozłączyłem się. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby do niej iść. Chociaż z drugiej strony może wszystko da się jakoś wyjaśnić i Justine mi uwierzy.

Pod mieszkaniem Holly znalazłem się po 30 minutach. Wahałem się przez chwilę, ale ostatecznie zadzwoniłem do drzwi, a po chwili otworzyła mi uśmiechnięta dziewczyna.
- Hej. Jesteś w końcu – przywitała mnie
- Hej. Chciałem być jak najszybciej. – odpowiedziałem zmuszając się na uśmiech
- Wchodź – dziewczyna zaprosiła mnie gestem do środka
- Dzięki.
- Napijesz się czegoś?
- Soku, jeśli masz.
- Powinnam mieć – odpowiedziała i zniknęła w kuchni, ale po chwili wróciła ze szklanką soku w ręku – Proszę
- Dzięki. Stało się coś, że tak zadzwoniłaś?
- Nie po prostu chciałam porozmawiać. Wiem, że ostatnio nie za fajnie wyszło i trochę głupio się czuję. Przepraszam.
- Szczerze?- zapytałem
- Tak. – odpowiedziała niepewnie
- Twoje przepraszam nic nie da. Justine ze mną zerwała i nie chce słuchać moich wyjaśnień.
- Nie musisz być taki nie miły.
- Przepraszam. Ostatnio nic mi nie wychodzi. Wszystko chrzanię.
- Nic się nie stało. Nic nie chrzanisz, jesteś super facetem- dziewczyna objęła mnie, a ja nagle poczułem się dziwnie. Zaczęło kręcić mi się w głowie i miałem mroczki przed oczami, a potem nagle zrobiło się ciemno.

Obudziłem się w nie swoim łóżku. Szybko rozejrzałem się po pokoju i po kilku chwilach uświadomiłem sobie, że jestem u Holly w mieszkaniu. Jak to? To nie może być prawda. Mam nadzieję, że nie zrobiłem nic głupiego.
- Hej śpiochu – do pokoju weszła dziewczyna i pocałowała mnie w policzek
- Co ja tu robię? – zapytałem niepewnie
- A co nic nie pamiętasz?
- A co miałbym pamiętać. ?
- Najcudowniejszą noc w Twoim życiu. Spaliśmy ze sobą.- odpowiedziała uśmiechnięta, a ja poczułem jak cały świat mi się wali.
 
 
***********************************************************************
Hej kochane <3
 
Przepraszam, że tyle nic nie dodawałam, ale cierpiałam na brak czasu i weny :C
No ale na szczęście coś tam naskrobałam i wreszcie mogłam  dodać  rozdział :D
A teraz chcę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Żebyście miały dobre oceny w szkole, żeby wasze blogi cieszyły się coraz większym powodzeniem  oraz koncertu 1D w Polsce i wszystkiego naj naj naj <3  No i oczywiście szczęśliwego Nowego Roku !!! :D
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i  że skomentujecie :**
Buźka :***